Nasze życie na wsi | |
| | Jagienka | 11.01.2015 17:09:49 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: kujawsko-pomorskie
Posty: 82 #2020965 Od: 2014-11-19
| Iwona, obowiązkowe dostawy to on pamięta z czasów ojca ale pamięta.Nie dociekam szczegółów bo jak kto nie chce zająć się gospodarką a ma warunki to jego sprawa.Każdy z nas ma swoją receptę na życie.My jesteśmy zakręceni na kozy i na zdrowe życie na wsi też. Cieszmy się, że same robimy dżemy a nie kupujemy z Łowicza! czy inne pseudo ekologiczne produkty. | | | Electra | 05.01.2025 11:06:45 |
|
| | | annorl1 | 11.01.2015 19:41:42 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 434 #2021159 Od: 2014-1-18
| niestety, ale dużo prawdy w tym co piszecie i nie chodzi tu tylko o młodych. ludziom zwyczajnie się nie opłaca. i ja to rozumie, bo jako osoba hodująca drób, kozy i króliki i musząca kupić praktycznie całe jedzenie dla zwierzyńca, wiem najlepiej jak na tym wychodzę. na początku tylko dopłacaliśmy do tego zdrowego jedzenia, ale nas cieszy, że możemy zdrowo jeść, a ja robię to co lubię, bo zwierzaki, a szczególnie ptaki to moja wielka pasja. na wsi u siebie jajek nie sprzedam, bo ludzie wolą iść do sklepu i kupić jajka po 35 groszy, ja mam za drogo. wg. tych co nic nie robia i nic nie chowają powinnam sprzedawać taniej niż sklep oferuje. ale przebrnęłam i przez to. teraz mam regularnych odbiorców, których przybywa. odbiorców świadomych i chcących zjeść zdrowe i smaczne jajko czy mięsko. w obecnej chwili drób utrzymuje mi wszystkie zwierzaki. my mamy za darmo mięso, jajka i w sezonie mleko. za darmo w tym sensie, że ze sprzedaży jajek opłacam całą zywność dla zwierzaków. nie liczę oczywiście zużytego prądu i mojego czasu ale trzeba chcieć. mi nie przeszkadza to, że rano zamiast iść przed lusterko i robic makijaż ja idę do zwierzyńca. nie przeszkadza mi, że nie moge pomalować paznokci, bo przy zwierzakach i polu do obrobienia nie mogę mieć długich paznokci. wreszcie nie przeszkadza mi, że w sklepie zamiast modnie sie ubrać, ja szukam wygodnych dresów, bo do stajni stroić się nie będę. czasem tylko szkoda mi, że nie wyjedziemy na wakacje nigdzie, bo nigdy w życiu nie oddała bym nikomu pod opiekę moich zwierzaków. na początku też sie rodzinie podobało jak dostali darmowe jajka czy warzywa. teraz nie ma. rodzina męża mieszka na wsi, warunki maja na trzymanie zwierzaków i stajnię , której im zazdroszcze. ale szwagierki wolą pachniec i wyglądać niz trzymać chociaż kilka kur dla dzieci. ja juz tez nie daję, bo wolę sprzedać. moja mama mieszka w mieście, więc czasem dostaje, ale tylko jak mam na zbyciu. jak chcą warzywa czy owoce, to niech przyjada i pomogą. skończyło się dawanie za darmo. mi nikt nie daje za darmo. nikt też nie widzi ile mnie to pracy kosztuje. często słyszę :"co Ty masz do roboty? nie macie dzieci, to cały dzień nic nie robisz" no tak, bo wg. niektórych do zwierzaków idzie sie rano drzwi otworzyć i nasypać jedzenia, czyli schodzi to 5 min. i wieczorem zamknąć, czyli dziennie niespełna 10 min. roboty. no i wszystko mam za darmo. u mnie na wsi kilka osób trzyma jeszcze drób, dla jajek. czasem dla mięsa. ale ludzie wolą mięso ze sklepu, bo szybko sie gotuje i jest "smaczniejsze" znam po sąsiedzku babkę, co ma 3 krowy. amleko kupuje w sklepie, bo swoje jej śmierdzi....bez komentarza | | | Nick | 11.01.2015 20:19:21 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: MAŁOPOLSKA
Posty: 65 #2021212 Od: 2014-5-11
| i tu bardzo obrazowo przedstawiłaś polską wieś i obyczajowość,u mnie przed laty też tak było, rodzinka tylko brać ,teraz jest spokój,ale są tacy co się dziwią,że to tyle może kosztować,bo u chłopa to powinno być za darmo albo półdarmo...na szczęście są i tacy,co sobie cenią produkty nasze zdrowe i można sprzedać nadmiar a w ten czas koszty hodowlane się niwelują.Wiadome,że fortuny się nie zbije,ale naszą pracę w jakimś stopniu wynagrodzi. | | | LadyM. | 11.01.2015 20:42:41 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #2021244 Od: 2013-3-22
| Tak się z dawna urtarło dziwnie, że jak się kupuje u "chłopa", to powinno byc taniej niż w sklepie. Tylko nie wiem niby czemu, jeżeli to, na ogół, jest lepsza żywność. Kiedy "chłopskie" mleko jest pełnotłuste i ma się z niego jeszcze śmietanę, albo można sobie na zsiadłe odstawić. A sklepowe nie dość, że chemiczne, to jeszcze "chude" (no, ale jest moda na chude)
Jak mieliśmy krowy, sprzedawałam twaróg. Moim zdaniem był świetny, takiego twarogu teraz nie kupię, a znam dwa żródła w których twaróg nabyć można. I sprzedawałam po cenie pełnotłustego twarogu sklepowego. Niektórzy byli zbulwersowani moim zdzierstwem, ale miałam stałych odbiorców, którzy doceniali jakość i cenę akceptowali. Czasem się nadwyżkami z warzywniaka podzielę z sąsiadką, ale raczej na zasadzie, "żeby się nie zmarnowało" Sąsiadka młoda, do tej pory nie pracowała, dzieci odchowane, wychowana na wsi. Bardzo długo nie robiła nawet żadnych przetworów, chociaz mają sad i się marnowało po prostu. Na propozycję syna, że im zaorze kawałek koło domu na grządki, sąsiad odrzekł: "grządki? Nigdy w życiu!" | | | EcoGypsy | 12.01.2015 10:09:55 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Cambridgeshire/Podlasie
Posty: 278 #2021592 Od: 2013-11-25
| Nikt nie zauwaza, że żywność sklepowa jest bardzo tania, podejrzanie wręcz (większość osób kupuje ją bez zastanowienia, co w niej siedzi i co powoduje niską cenę). W związku z tym faktem ludzie uważają że zywność tradycyjna ma być tańsza. Tyle że osoba produkująca taką żywność robi wszystko na ogół własnymi rączkami, bez pomocy maszyn, sztucznych nawozów, rondupa i tym podobnych. _________________
Hodowla koni cygańskich EcoGypsy
| | | jola1979 | 12.01.2015 10:11:10 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Buk okolice Poznania
Posty: 2239 #2021594 Od: 2013-3-21
| Ja mieszkam w niedużej wiosce(trochę ponad 400 osób). Jest u nas kilkunastu rolników,którzy mają po kilkadziesiąt ha.Kilkunastu rolników z kilkoma ha(czyli między innymi ja też ),reszta to albo ludzie pracujący zawodowo(tacy,co mieli po kilkanaście ha i sprzedali je tym większym rolnikom),jest też kilku "prywaciarzy",którzy mają własne zakłady pracy(malarstwo,budowlanka itd). W olicznych wioskach jest podobnie. U nas na wiosce panuje zasada,że raczej "ziemia"zostaje u siebie we wsi,czyli jak ktoś chce sprzedać,to nie ważne jaka cena,to "swoi gospodarze"wykupią tą ziemię. No,ale ci "swoi gospodarze"wykupują też ziemię z okolicznych wiosek. Większość mieszkających u nas ludzi(Ci pracujący zawodowo też),ma swoje ogródki z warzywkami i swoje kury.Niektórzy hodują kaczki,króliki,gęsi.Ci najwięksi gospodarze przeważnie hodują świnie od kilkuset do kilku tysięcy szt.Kilku z tych gospodarzy ma krowy i mleko do mleczarni oddają. Są też tacy gospodarze,to byki też mają na sprzedaż. Tak,że można powiedzieć,że nasz wioska typowo rolnicza.Tak też jest w pobliskich wioskach. Trzy osoby(poza mną)mają kozy,dla własnych potrzeb(mleko i mięso z koziołków),czasem jakiś "litr"mleka sprzedają "potrzebującej osobie".No,ale ci kozo-trzymacze mieszkają na obrzeżach wioski.No,a że ja mieszkam w centrum i mam kozy,to już z początku ludziom się nie podobało(mam takich dwóch sąsiadów,co non stop jakieś aluzje mają).Teraz,po kilku latach mojej przygody z kozami,mam spokój,bo sąsiedzi się przyzwyczaili.Najśmieszniejsze jest to,że wkoło siebie mam samych,większych gospodarzy.Wkurzające też jest to,że zaglądają ze swoich okien na moje podwórko | | | LadyM. | 12.01.2015 16:10:06 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #2021794 Od: 2013-3-22
| Niech zaglądaja do woli, jak nie maja nic lepszego do roboty. Jedyne wyjście płot na 2,20, ale szkoda wydatku. | | | EcoGypsy | 12.01.2015 17:36:52 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Cambridgeshire/Podlasie
Posty: 278 #2021903 Od: 2013-11-25
| Ja mam od frontu szerokie dechy na 1,60 wysokości, ale i tak sie gapią z drogi jak tylko mogą. Na wiosnę wszędzie dokoła pójdzie gęste zakrzaczenie, bo lubię prywatność. Co prawda sąsiadów po bokach nie ma, domy stoją puste, tak samo trzy domy naprzeciw. _________________
Hodowla koni cygańskich EcoGypsy
| | | jola1979 | 12.01.2015 18:58:12 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Buk okolice Poznania
Posty: 2239 #2021972 Od: 2013-3-21
| Iwona,no nie wiem,czy ten płot coś by zmienił-za niski.Dom jednego sąsiada graniczy z ogródkiem moim i jak sąsiadka na poddaszu otworzy "gołębnik"(okno poddasza),to i tak wszystko widzi,co u mnie na podwórku się dzieje.No,ale wiem kiedy wygląda z tego "gołębnika",bo moje psy alarm podnoszę,gdy tylko ją zobaczą. Drugi sąsiad mieszka w piętrówce,tzw klocku.Dom jest z piwnicami,tak,że do niskich nie należy.Pechowo,bo po drugiej stronie ulicy,ale centralnie z widokiem na całe,moje podwórko Tak,że z okien na piętrze,widać wszystko.Niestety sąsiedzi Ci są z tych,co co niedzielę do kościoła i rączki składają,a zawsze są "w pogotowiu",czy to dzień,czy to noc,uwielbiają patrzeć w okno,a co za tym idzie,na moje podwórko. Kiedyś,gdy jeździłam do pracy do Poznania,wracałam ostatnim pociągiem,gdy na popołudniówki się pracowało,do domu wracałam około 24 i gdy tylko podjechałam samochodem na wjazd przed domem,momentalnie światło w oknie zaświecone(dobrze czytacie-zaświecone światło),firanka odsłonięta i nos do szyby przyklejony i....."obserwaciom". Tak,że ja ich widziałam lepiej niż oni mnie Niestety,takie uroki mieszkania w centrum wioski.Dodam jeszcze,że sąsiedzi Ci co lubią obserwować,do narzekających na brak pracy nie należą,bo gospodarstwo kilkudziesięcio ha mają i kilka małych dzieci.Tak,że niekoniecznie z braku zajęć ludzie obserwują sąsiadów.No,ale to rodzina wielopokoleniowa,a odkąd sięgam pamięciom,każdy z tej rodzinki "w okna lubił patrzeć". Synowa gospodarza z Poznania pochodzi i ona myślałam,że "tradycję zmieni".Niestety,ona patrzy w okna najczęściej. | | | LadyM. | 12.01.2015 20:20:39 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #2022070 Od: 2013-3-22
| Mi to w zasadzie lotto. Wkurza mnie tylko, jak mi ktoś po podwórzu łazi. Tak zaczęły dzieciaki ganiać i przy okazji zwiedzać. A u mnie tu kosa wisi niebezpiecznie, tu drągi o drzewo oparte. Niech któremuś spadnie -byłby cyrk. No to kiedyś wylazłam, zastopowałam cała bandę na baczność, wygłosiłam opeer. Przestali po kątach łazić. Mam natomiast taką sąsiadkę, co lubi wiedzieć. I ta mi łazi po ogródku. Niby ciągle kury szuka, ale jakoś nie w krzakach, tylko pod ścianą i zagląda przez okna do piwnic. Ona tez taka podglądaczka, ale inteligentniejsza, Jola, od Twoje: okienka mam małe, bo to stara chałupa. Ustawione pelargonie i zza nich lampi. Co ciekawe to tez taka pierwsza kościółkowa. | | | apda | 12.01.2015 20:45:33 | Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Zawady/Popów
Posty: 12 #2022100 Od: 2013-6-29
| Ach ci sąsiedzi i sąsiadki, co my byśmy bez nich zrobili? Moja Wiesia, wiosną robi rekonesans mojego ogródka. Pyta gdzie posiałam marchewkę, pietruszkę, koperek itd. Potem, gdy wyrosną warzywka, to już są regularne poranne spacerki na "chaby" zarówno Wiesi jak i jej męża. Gdy z drzew spadają jabłka do spacerku dołączają inni krewni. w tym tzn. w tamtym roku, mój mąż już tak się wściekł, że stwierdził, że cały ogródek obsiejemy dynią i cukinią. Ale ja bez mojej marchewki i koperku i buraczków nie wytrzymam, więc i tak będę je uprawiała i przy okazji będę się wkurzała na sąsiadów. Jeszcze tylko dodam, że na swoim polu mają więcej drzew owocowych, niż ja, tyle że zarośnięte jeżynami, pokrzywami i innym chaszczami(tam nie wchodzą, bo się pokłują). No cóż, pozostaje tylko wszystko pastuchem ogrodzić. | | | Electra | 05.01.2025 11:06:45 |
|
| | | barbik | 13.01.2015 00:54:37 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Lublin
Posty: 271 #2022261 Od: 2014-11-5
Ilość edycji wpisu: 1 | Jakieś straszne straszności opowiadacie, moje siedlisko jest na granicy 3 wsi, z tym że do ludzi mam trochę dalej niż przez płot, ale nie słyszałam żeby ktoś komuś po ogródku łaził, no chyba że się woła. Były drobne i mniej drobne wyczyny typu: cebulę ukradli, bo przy szosie rosła; mnie się do domku włamali i 2 piwa + maskę do spawania wzięli( jeszcze 3 ściski stolarskie mężowskie, ale te były na zewnątrz); mój wujo (lat 80 z hakiem albo i pełne 90) próbował świerka na choinkę przerobić u ludzi mieszkających 2 km od Domu Pomocy w którym mieszkał( kto miał to zanieść nie wiadomo) i inne kradzieże paliwa. Tylko to są sprawy "insze" i posesje z zasady nieogrodzone. Na ogrodzone nikt nie lezie zwiedzać. A lampić to pewnie delikatnie się lampią, tylko nie słyszę,żeby jakoś specjalnie nachalnie,nawet tam gdzie płot w płot mieszkają. Co nie oznacza że nikt nic nie wie.
Ale jak w środku nocy przywieźliśmy naszą chałupkę pt. domek holenderski, na niskopodwoziówce z pilotem, wszystko na kogutach, to pielgrzymki były. | | | LadyM. | 13.01.2015 08:12:48 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #2022321 Od: 2013-3-22
| Na plus dodam, że u mnie nic nie ginie. Pomijam owoce w sadzie, które zbiera, kto żyw, bez pytania i ile chce. Ale co równiez godne szacunku - tylko jabłka, których jest nadmiar. Nie lezą na truskawki, śliwki. Nie lezą tez na grządki, no, w celu zwiedzania co rośnie i jak rośnie - owszem. Na podwórzu jest otwarty podwójny garaż a w nim wiele na prawdę łakomych rzeczy - nie ma problemu. Pewnie już wyginęło to złodziejskie pokolenie, bo dawniej zdarzyło się nawet zaczepowi do przyczepy zginąć z podwórza. (A że znaczny był, bo w pewnym miejscu spawany, to wiadomo, czyją przyczepę teraz ciągnie)Inna rzecz, że moje kanapowe psy podnoszą jazgot, który by umarłego z grobu podniósł, o ile tylko ktoś w okolicy domu sie pojawi. | | | EcoGypsy | 13.01.2015 09:14:35 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Cambridgeshire/Podlasie
Posty: 278 #2022353 Od: 2013-11-25
| U nas nic nie ginie,ludzie na Podlasiu są uczciwi - oprócz jednego alkoholika, który mieszka w poblizu, jak ma okazję, to coś zwędzi! Pielgrzymek na zwiedzanie miałam dość (co weekend, rodzina, znajomi, przyjaciele... sąsiadów i znajomych, bo mam jedyną hodowlę koni cygańskich w kraju, a takich koni nikt tu nie znał ), zreszta miały przyjechać nasze pieski z Anglii niebawem, postawiłam solidne ogrodzenie i furtkę zrobiłam zamykaną na klucz, bo pieski są z gatunku tych co pół tyłka moga wyrwać obcemu _________________
Hodowla koni cygańskich EcoGypsy
| | | Draagon | 13.01.2015 13:46:05 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Piotrków Tryb/ Nowa Wieś
Posty: 53 #2022490 Od: 2014-7-10
| No to i ja się wtrącę co do sąsiedztwa. Ja jeszcze w trakcie budowy, ale juz mi okradziono budynek gospodarczy z elektronarzedzi, agregatu prądotwórczego i przyczepki.., do tego prawie rok później pod tym samym gospodarczym zgwałcono u mnie dziewczynę - a sprawca znany w okolicy i co i nic... Co do wszędołażenia - nic mnie tak nie wpienia jak zwali się rodzinka okoliczna i widzą że coś robię /maluję/muruję/kopię/betonuję to soti z założonymi rękoma i w dyskusje "wujek dobra rada" uderza ja to bym inaczej zrobił... To samo tyczy się upraw... co ja żem wymyślił ? kosą spalinową 1,5ha kosić ??!?? A po co a na co jak jest roundap... Nieważne że jestem nosicielem WZW B. ważne że roundap sprawę załatwi, a nie kosa czy glebogryzarka... W tamtym roku posadziłem sadzonki winogron.. a tu patrzę jak mi przez pole popiernicza cała rodzinka rowerami i bach w te sadzonki kołami - noż istna kurwica mnie wzięła... Ale generalnie nie narzekam - ludzie na wsi jakoś tak mniej chyba zadufani w sobie i bardziej skorzy do pomocy - a to mi sąsiad ciągnikiem z turem gruz przepchnie, a to jeden przyorze (niumiejętnie ale jednak), a to z rowu nieznani mi ludzie wyciągną, a to z błota zakopanego na własnym podjeździe podjadą terenówką z sąsiedniej wsi... tak wiec wszystko ma swoje uroki i wady. A co do żarcia - z ostatniej chwili - skończył mi się domowy pasztet noworoczny i chleb - kupiłem pasztet w "żabce" do pracy - o cholera do ust tego wziąść nie mogę - pies zeżre Ale jak to się szybko człowiek do normalnego chleba, sera, jaj i pasztetów z przetworami przyzwyczaja.. - jak ludzie mogą jeść teraz takie cuś tych dyskontów ??? | | | barbik | 13.01.2015 14:35:26 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Lublin
Posty: 271 #2022538 Od: 2014-11-5
| Na odwiedziny rodziny to ja nie narzekam, też muszę specjalnie zapraszać, jakoś u nas każdy ma swoją robotę nawet jak gospodarki nie prowadzi i swojego podwórka pilnuje. Kradzieże chyba się trochę uspokoiły,nic ostatnio nie słyszałam, ludzie generalnie też uczciwi. Ci nasi złodzieje byli to prawdopodobnie na gościnne występy przyjechali, bo ostatnio przyszło pismo z Policji w Świdniku, że śledztwo wznawiają(a siedlisko mam w okolicach Chełma, więc to trochę nie rejon);jeszcze zapomniałam, że zginął nam pojemnik na wodę 1000l - dlatego śledztwo było. Ale to wyglądało jakby 2 ekipy były wcale nie równocześnie, tylko czasowo się zbiegło.
| | | EcoGypsy | 13.01.2015 15:10:22 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Cambridgeshire/Podlasie
Posty: 278 #2022566 Od: 2013-11-25
| Draagon pisze: A co do żarcia - z ostatniej chwili - skończył mi się domowy pasztet noworoczny i chleb - kupiłem pasztet w "żabce" do pracy - o cholera do ust tego wziąść nie mogę - pies zeżre Ale jak to się szybko człowiek do normalnego chleba, sera, jaj i pasztetów z przetworami przyzwyczaja.. - jak ludzie mogą jeść teraz takie cuś tych dyskontów ???
Ludzie co się zaopatrują w dyskontach są już tak nafaszerowani chemią i GMO, że nie czują _________________
Hodowla koni cygańskich EcoGypsy
| | | acerprzemo | 13.01.2015 15:57:09 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 414 #2022588 Od: 2014-10-11
UŻYTKOWNIK ZABLOKOWANY | Mam trzech wujków ci maja gospodarstwa z hektarami a ja zaledwie dzialke 11 ar od switu do nocy zapieprzalem w ogrodach a każdy co przyjechał to chwalil i pelne kosze dostawał ogórków marchwi kapusty itd a jak przyszła jesień i chciałem kupic ziemniaki owies czy siano to musiałem po obcych szukac. Wiec sie skonczylo. Teraz wyszlo na to ze jak nie mam sie czym podzielić to oni przestali przyjezdzac. Taka rodzinka taka sytuacja. Teraz kozy będę wypasac u sąsiada zza ploty a i sianko mogę suszyć i zebrac. A owies slome u w razie w od znajomego kupie. Wniosek taki ze wole zapłacić obcemu miz prosić sie po rodzinie bo czasem worek owsa dostałem od wujka a za niego ma każde zawolanie musiałem być bo inaczej dupe mi obgadywali. | | | jola1979 | 13.01.2015 16:56:52 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Buk okolice Poznania
Posty: 2239 #2022623 Od: 2013-3-21
| Ja proszę nie przeklinać !!! | | | karolina | 14.01.2015 08:30:13 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Chmieleń-Dolny Śląsk
Posty: 419 #2022997 Od: 2014-9-4
| Cześć moi mili. Ja mieszkam na wsi juz 8 lat prawie 9 byłam miastowa teraz nie wyobrazam sobie spowrotem życia w mieście. Fakt faktem, ziemia na męża gospodarka też, ale większość zwierzątek sama zorganizowalam. Teście chodzą kolo swojej krowinki i 7 królików. Pomagam im to starsi ludzie z 70 ka na karku. Moje są kozy obecnie 12 sztuk 10 kóz i 2 kawalerów i 30 kaczek. Choć stoją na męża bo ma nadany nr gospodarki. Mamy 5,39h pół lasku, mąż pracuje w piekarni na nocki wiec mało czasu na codzienne obowiązki ale tak na uczony. Sami jego rodzice stwierdzili. Tu nauczyłam się doic krowę, unicestwić świnkę, kaczkę królika, z utęsknieniem czekam na sianokosy by móc wdychajac cudowny zapach sianka prowadzić 30 letniego wladimirca bo prawa jazdy nie posiadam. Ludzie patrzą (szczęście, że jestem na obrzeżach) na mnie i pukaja się w czoło ,że mam tyle koz ale cóż, echyba rozpisalam się pozdrawiam. ... _________________ https://www.facebook.com/Kozy-moją-pasja-991120310918083/timeline/ | | | Electra | 05.01.2025 11:06:45 |
|
|
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|