Nasze życie na wsi
Iwona,no nie wiem,czy ten płot coś by zmienił-za niski.Dom jednego sąsiada graniczy z ogródkiem moim i jak sąsiadka na poddaszu otworzy "gołębnik"(okno poddasza),to i tak wszystko widzi,co u mnie na podwórku się dzieje.No,ale wiem kiedy wygląda z tego "gołębnika",bo moje psy alarm podnoszę,gdy tylko ją zobaczą.
Drugi sąsiad mieszka w piętrówce,tzw klocku.Dom jest z piwnicami,tak,że do niskich nie należy.Pechowo,bo po drugiej stronie ulicy,ale centralnie z widokiem na całe,moje podwórko smutny
Tak,że z okien na piętrze,widać wszystko.Niestety sąsiedzi Ci są z tych,co co niedzielę do kościoła i rączki składają,a zawsze są "w pogotowiu",czy to dzień,czy to noc,uwielbiają patrzeć w okno,a co za tym idzie,na moje podwórko.
Kiedyś,gdy jeździłam do pracy do Poznania,wracałam ostatnim pociągiem,gdy na popołudniówki się pracowało,do domu wracałam około 24 i gdy tylko podjechałam samochodem na wjazd przed domem,momentalnie światło w oknie zaświecone(dobrze czytacie-zaświecone światło),firanka odsłonięta i nos do szyby przyklejony i....."obserwaciom".
Tak,że ja ich widziałam lepiej niż oni mnie pan zielony
Niestety,takie uroki mieszkania w centrum wioski.Dodam jeszcze,że sąsiedzi Ci co lubią obserwować,do narzekających na brak pracy nie należą,bo gospodarstwo kilkudziesięcio ha mają i kilka małych dzieci.Tak,że niekoniecznie z braku zajęć ludzie obserwują sąsiadów.No,ale to rodzina wielopokoleniowa,a odkąd sięgam pamięciom,każdy z tej rodzinki "w okna lubił patrzeć".
Synowa gospodarza z Poznania pochodzi i ona myślałam,że "tradycję zmieni".Niestety,ona patrzy w okna najczęściej.zły


  PRZEJDŹ NA FORUM