Nasze życie na wsi |
Tak się z dawna urtarło dziwnie, że jak się kupuje u "chłopa", to powinno byc taniej niż w sklepie. Tylko nie wiem niby czemu, jeżeli to, na ogół, jest lepsza żywność. Kiedy "chłopskie" mleko jest pełnotłuste i ma się z niego jeszcze śmietanę, albo można sobie na zsiadłe odstawić. A sklepowe nie dość, że chemiczne, to jeszcze "chude" (no, ale jest moda na chude) Jak mieliśmy krowy, sprzedawałam twaróg. Moim zdaniem był świetny, takiego twarogu teraz nie kupię, a znam dwa żródła w których twaróg nabyć można. I sprzedawałam po cenie pełnotłustego twarogu sklepowego. Niektórzy byli zbulwersowani moim zdzierstwem, ale miałam stałych odbiorców, którzy doceniali jakość i cenę akceptowali. Czasem się nadwyżkami z warzywniaka podzielę z sąsiadką, ale raczej na zasadzie, "żeby się nie zmarnowało" Sąsiadka młoda, do tej pory nie pracowała, dzieci odchowane, wychowana na wsi. Bardzo długo nie robiła nawet żadnych przetworów, chociaz mają sad i się marnowało po prostu. Na propozycję syna, że im zaorze kawałek koło domu na grządki, sąsiad odrzekł: "grządki? Nigdy w życiu!" |