Nasze życie na wsi | |
| | LadyM. | 31.03.2014 09:33:13 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1797386 Od: 2013-3-22
| Dawno dawno uczniowie hodowali jedwabniki i stąd te morwy koło szkól. W tej gdzie pracowałam tez były i tez zostały wycięte. Do niedawna była jeszcze jedna, ale już jej chyba nie ma. Gdy byłam dzieckiem i sąsiadów był taki zapuszczony ogród z morwami. Leżało tego pełno na ziemi -białe i czarne, a my zajadaliśmy sie tymi słodkimi owocami.... | | | Electra | 22.12.2024 23:30:25 |
|
| | | Leosia | 13.08.2014 09:17:20 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 550 #1916120 Od: 2013-4-2
| Nie zdawaj się na czyjkolwiek rozsadek. wszystko wytłumacz a nawet wypisz w punktach. Zdałam się na rozsadek męża... :" to ty masz króliki ?!" reproduktor nie wytrzymał 4 dni męskiej solidarności. To nie było złośliwe, ludzie myślą że, ktoś pomyśli a ten nie pomyśli i po co mieć wzajemny żal? Żadna ze stron nie czuje się z tym dobrze. jasne sytuacje są najlepsze. | | | LadyM. | 13.08.2014 09:36:05 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1916127 Od: 2013-3-22
Ilość edycji wpisu: 1 | A ja powiem tak: jakby to był pracownik najmowany do pracy, to wypada go dzień wcześniej przyprowadzić, posadzić, obserwować itd. Jeżeli to jest natomiast starsza osoba, która to zrobi na zasadzie pomocy sąsiedzkiej, to nie uchodzi. Można ją dzień wcześniej poprosić, pokazać, gdzie trzymamy karmę, ile dajemy,w jakiej kolejności kozy sa dojone, gdzie skopek na mleko sie znajduje itp niezbędne rzeczy.
To jest normalne, że koza obcej osobie nie da tyle mleka, co tobie. Kiedys musiałam wyjechać, doiła szwagierka i miała problem: koza nie stała, nie chciała puścić mleka itd.
Długi wdzięczności towarzyszą nam w zyciu ciągle, nie można ich sobie brać za głeboko do serca, ale tak to jest, że ja zrobie cos dla kogoś, ktoś zrobi cos dla mnie. Moim zdaniem ten rachunek się w zyciu jakoś wyrównuje, niekoniecznie za wszystko musi się płacić gotówką, bo czasem jest to obraźliwe dla tej drugiej osoby. Wzięłabym te pierwszą, co już była. Gdyby nie umiała doić, nigdy w zyciu nie doiła, to by się nie deklarowała z pomocą. Na ogół ludzie uważają,że dojenie jest b. trudne i nie biorą się za to jeżeli wcześniej nie robili.
No, to wyluzuj, weź tę sąsiadkę z towarzyszką, wytłumacz, jak nakarmić itpe. Przez 2 doje krzywda sie kozom nie stanie, zwłaszcza, że tego mleka nie jest jakoś tragicznie dużo (żeby np. niedodojona zapalenie dostała)
Parę godzin przed wyjazdem wysprzataj, napakuj siaty z sianem na pełny full, przygotuj słome do dosłania na potem, nalej świeżej wody. I baw sie dobrze.
Każdy pewnie z nas, zakozionych tak ma (ja mam jeszcze 2 psy do wyprowadzania parę razy dziennie i koty do czyszczenia kuwety + karmienie 2 razy dziennie + woda w misce non stop) Tyle, że u mnie klincz, bo z domowych nikt nie zrobi, a ujma na honorze wołać obcego.
| | | Lhuna | 13.08.2014 11:23:24 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wrocław/Oborniki Śląskie
Posty: 378 #1916210 Od: 2014-1-7
| Dziękuję za odpowiedź. Ta pani doiła krowy więc umie. Kozom się krzywda nie stanie, ok.
No wlaśnie, jasne sytuacje, dlatego chciałam zapłacić. Ale jestem tu dalej ciągle "nowa", tzn. nie znam ich za dobrze. Wszystko wiem i czuję się podniesiona na duchu.
| | | LadyM. | 13.08.2014 11:34:31 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1916213 Od: 2013-3-22
| Płacenie za godziny w takiej sytuacji byłoby nieco "obraźliwe". .Obrządek zajmie jej max pół godziny, więc przy tej stawce wyszłaby piątka za raz. Czyli zarobiłaby dychę za dwa razy, a to jest kwota haniebna.
już lepiej na prawdę z ta starszą sąsiadką, co juz raz była. I w rewanzu zanieść jej np. placek na niedzielę, albo co (dżemy może sama robi, zrób "razwiedkę. I nie pisz jej na kartce, bo poczuje się potraktowana jak debilka. Ludzie na wsi sa drażliwi w takich kontaktach z takimi"niby miastowymi", łatwo ich mozna obrazić i moga pewne zachowania potraktować jako wyniosłość. W duchu (albo i nie tylko) będzie komentarz: ja od dziecka przy bydlęciu wychowana, a ta z miasta przyjechała, kozy ma 2 miesiące, wcześniej bydlaka nie widziała i wymądrza się.
Prosto, krótko, z komentarzem na koniec "bo koza to taki dziwoląg, jak pies, co mleko daje"
| | | Lhuna | 13.08.2014 17:59:57 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wrocław/Oborniki Śląskie
Posty: 378 #1916500 Od: 2014-1-7
Ilość edycji wpisu: 1 | No właśnie, takie były moje dylematy. Wielkie dzięki. | | | Draagon | 30.12.2014 10:35:41 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Piotrków Tryb/ Nowa Wieś
Posty: 53 #2011285 Od: 2014-7-10
| Mam nadzieję, że Mnie nie opierniczycie na dzień doberek, ale nie wiem już kogo pytać się o porady. Bo nie znam nikogo, kto z zamiłowania na wieś się przeprowadził i che prowadzić wiejskie życie a dotychczas był mieszczuchem.. Mam zimową depresję w połączeniu z myślami w stylu "co to będzie...". Uprzedzam - pewnie wywalę wszystko co mi na sercu leży, jak przynudzę to przyśnijcie na chwilę. A więc zacznę od początku... Mam rodzinę na wsi - właściwie pół wsi to moja rodzina, bliższa lub dalsza.. Życie na wsi dotychczas wiązało się z wizytami jako dzieciak przy sianokosach i żniwach - ale to było ponad ćwierć wieku temu - więc nijak ma się do rzeczywistości - tyle wstępu. 6 lat temu dostałem w darowiźnie 1,72 ha piachu od rodziców. Akurat świeżo po generalnym remoncie mieszkania o metrażu 39m2 w bloku. Na tym piachu ładnie rosła sobie dziwna trawa, taka gęsta i wysoka - teraz już wiem, że był to perz. A w samym końcu ojciec posadził sobie parę lat wcześniej 0,5ha sosny - coby miał gdzie grzyby zbierać.., ale jak wspomniałem - obowiązek dbania o grzyby przerzucił na Mnie. Więc grzyby mają pełny full wypas - i tak wolą rosnąć sobie pod brzozami W międzyczasie urodziła mi się córka, więc mieszkanie stało się odrobinę ciasnawe i z żoną podjęliśmy decyzję, że nie wypada by mała życie w mieście tylko znała - budujemy się. Mieliśmy chyba gotówki coś koło 2600 zł ( słownie dwa tysiące szećset.. ) Ledwo na projekt starczyło, a projekt sam zrobiłem - jeno pieczątki pewien jegomość przystawił... No i teraz prawie anno domini 2015 mam taką sytuację. Rozgrzebana budowa domu o powierzchni całkowitej 182m2 + nieużytkowe poddasze ( strop zrobiony z myślą o okolicznych trąbach powietrznych i zerwanych przy tej okazji dachach - nevermind.. ) W każdym bądź razie by dokończyć budowę zmuszony jestem wziąść kredyt z ratą 1400 zl/mc. Obecnie zarabiam 2200 na rękę a co gorsza niesamowite nerwy związane z wykonywaną pracą. No i też jest jedna zasadnicza kwestia - nie ma kto mi robić na budowie. Ja jestem w stanie sam zrobić większość dłubaniny, tzn murować, kłaść instalacje, tynkować etc.., ale by to robić muszę mieć czas - po pracy najwcześniej o 17-tej jestem na budowie. Z drugiej strony płacić "fachowcom" = większy kredyt. No i jestem w kropce - nie powiem, bardzo mi się podoba życie na wsi i po to się na niej buduję by z niej żyć i móc odetchnąć pełną piersią... Ale wszyscy co żyją z rolnictwa mówią, że poniżej 60ha nie da się utrzymać na roli.. ja mam 1,72ha + 1,8ha łąk 10km dalej.. Z tego wszystkiego poszedłem na kurs kwalifikacyjny na rolnika i... jestem przerażony - obecne rolnictwo to chemia w tym roundap, sztuczna hodowla na granulatach, w najlepszym wypadku polifoska + mocznik. O obornikach, permkulturze, płodozmianie to tam nikt nie słyszał.. więc ja postanowilem samodzielnie: 1) Hodować kozy - docelowo 40 sztuk i robić sery żółte - na razie robię z żoną z kupnego mleka krowiego sery żółte i sprzedajemy znajomym - problem - oczywiście czas - mleko odbieramy po 17-tej o 18-tej zaczynamy przerób o 23 koniec + przewijanie a rano do pracy.. zysk z tego - wlasciwie po kosztach - ale zyskujemy doświadczenie. No i problemem jest przechowywanie - w lodówce w bloku niewiele się mieści a i tak to nie jest ta forma dojrzewania serów.. Co do wypasu kóz - mam 10km dalej łąki w ilości 1,8ha na terenach podmokłych - ale nie mam sprzetu by to skosić/przetransportować i składować - budynków inwentarskich ZERO - mam budynek gospodarczy 35m2 - może tam ?? 2) Zakładam winnice - ziemia VI kl - na razie 64 sadzonki testowo czy się w ogóle przyjmą - docelowo rocznie chcę zrobić 750 butelek wina - na tym się nie znam - ale to jedyne sensowne wykorzystanie tej VI klasy ziemi. 3) Rękodzielnictwo - to tak w międzyczasie - coś komuś wyrzeźbić/ zbudować.. - łeb mam do pomysłów ale nie mam sprzetu - bez zamieszkania nie będę nic trzymal na budowie - miałem już kradzież z włamaniem na budowie...
No i teraz przechodzimy do moich zapytań - z góry przepraszam, że pytania będą się powielać z tymi na forum, ale tam gdzie dwóch polaków tam 3 opinie.. 1) Wiem że to banalne - ale co trzeba mieć za sprzęt/budynki by mieć kozy - u mnie latają watahy psów - polują na zające, więc na kozy też się pewnie rozochocą - więc moim zdaniem pastuch elektryczny to podstawa - ale może lepiej jednak w ogrodzenie zainwestować ? Planuję zacząć od 10 kóz i zwiększyć docelowo do 40 sztuk. Te 40 sztuk wyszło mi sensownie z biznesplanu na młodego rolnika - nie składałem bo nie mieszkam na wsi i nie mam 10,40ha ziemi.. 1a) czas pracy przy obejściu kóz - tak to widzę - rano udój- potem kozy na pastwisko ok 30 arów - lub po sąsiedzku są ugory ok 5ha - ogradzać to elektrycznym pastuchem - od 9 rano do 16 bym robił przy budowie domu - potem udój i robota serów - da się tak ? Co do zysków - chciałbym mieć na czysto te 1400 zł/mc by mieć na ratę kredytu. Reszta na rozwój - z dotacji na rolnika. Opłacalnie wychodzi mi to lepiej niż dotychczasowa praca a i nerwów pewnie o wiele mniej. Tak więc główne pytanie jest: Ile trzeba zainwestować czasu i pieniędzy w gospodarstwo o powierzchni 1,7ha + 1,8 ha łąk 10km dalej by mieć zysk w wysokości 1400 zł/mc a jednocześnie mieć czas 8h dziennie na budowę domu i obejścia. Z góry przepraszam za taką rozpiskę, ale jak Wy nie znacie odpowiedzi to kto ? U rolników jestem dziwakiem bo glebogryzarką zapierniczam po 1ha ziemi by przeorać to co oni nie potrafili ursusem zaorać ( pług przy orce głębokiej ). Miastowi w ogóle nie wiedza o czym do nich mówię - na wsi to przecież śmierdzi i jest odludnie. Moja "wsiowa" rodzina już dawno inwentarza się pozbyła - nawet po jajka do biedronki jeżdżą i wolą być bezrobotnymi lub na umowach śmieciowych niż własny ogródek założyć. | | | annorl1 | 30.12.2014 11:26:01 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 434 #2011305 Od: 2014-1-18
| a sprzedaż mieszkania nie wchodzi w rachubę? tego w mieście? może warto na jakiś czas "przytulić" sie w domu na wsi do jakiejś rodzinki? skoro połowa wsi to rodzina. wiem, nie najlepsza opcja, ale sprzedając mieszkanie, od razu bierzesz mniejszy kredyt na dom. rodzince dorzucić się do opłat. w budowie domu może też coś rodzina pomoże? czy lepiej nie zaciągać długów wdzięczności? na zarabianiu się nie znam, od tego mam męża. ale prócz tego, że siedzę w domu i nie pracuję, to mam trochę zwierzaków. tu się sprzeda jajka, tam gęś czy królika. i w zasadzie zdrowe jajka i mięso tak naprawdę mamy za darmo, bo kury na żarełko dla wszystkich zwierzaków zarabiają. moim zdaniem, nie warto "inwestować" tylko w kozy. bo przecież mleka nie masz cały sezon. warto pójść w drób, pod warunkiem, ze ludzie na wsi przestawią się z jajek Biedronkowych na zdrowe, ale droższe. ewentualnie, masz znajomych w mieście. a te piękne rękodzieła, zacznij może sprzedawać, a nie dawać za darmo? sa naprawdę piękne i myślę, że na pewno miały by wzięcie. sama bym chętnie coś takiego kupiła | | | Draagon | 30.12.2014 12:46:43 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Piotrków Tryb/ Nowa Wieś
Posty: 53 #2011333 Od: 2014-7-10
| O drobiu nie wspominałem bo to jak dla mnie "podstawa" - Dla siebie będę robić chleb, sery, może wino i kiełbasy, konfitury... to pewnik - jaja od kur - na pewno nie będę mieć królików. Co do rodziny na wsi - nie dziękuję postoję . Tak jak wspominałem - jestem dziwolągiem, bo to chcę na teraz, nie za 2 tygodnie, bo sam robię, a przeca wujo zdzisiu roboty ni ma ( tylko chla non stop ), poza tym miałem doświadczenie jak chciałem umowy o dzierżawę na młodego rolnika podpisać - nie bezpośrednio ale doszły mnie słuchy, a po co mu to, pewnie chce zagarnąć, mało mu swojego.. jedynym argumentem który bezpośrednio ize zrozumieniem usłyszałem, że nie dadzą w dzierżawę bo będą mieć poniżej 1ha i działka im się zrobi budowlana a nie rolna - wiadomo podatek. Dlatego o czasowe zameldowanie i zamieszkanie nawet nie chcę pytać. A bez tego o dotacjach na rolnika mogę zapomnieć Poza tym mieszkanie chciałem sprzedać - ale brak kupców - za to wynająłem w ciągu 2 dni. Jest na ratę kredytu gotówkowy. Obecnie mieszkamy u babci w mieście i w zamian za opiekę nie ponosimy kosztów - ale mam już wspomniany kredyt gotówkowy, którego raty musze spałacać jeszcze 7 lat, więc taniej mi wyjdzie wziąść hipoteczny i nadpłacić ten gotówkowy, zwłaszcza że do września musimy się wynieść. Co do sprzedaży przetworów - jaja i mleko zawsze mogę na targu sprzedać - najwyżej teściową poproszę o handelek - bo od rosłego chłopa to baby nie kupią. Chleb i sery też po znajomych mogę. Sery z mleka krowiego obecnie sprzedaję po 30zł/kg - ale to dla znajomych i przyjaciół - praktycznie po kosztach- no i nie mam miejsca do przechowywania. Rękodzieła - nie mam pojęcia na ile to wyceniać - drewno mam z wycinki, to coś obrobię jak "wyczuję duszę" drewna. Ale ile za to wziąść ?
Poraża Mnie jedna myśl - zrezygnuję z pracy, kasy na kozy i zagospodarowanie braknie, albo co gorsza nie będę miał czasu na jednoczesne obejście gospodarstwa i dokończenie budowy domu a jeszcze dojdzie rata kredytu. Teoretycznie nie jest tak czarno - na budowę i odbiór domu mam 36 miesięcy - wtedy płacę tylko odsetki od wziętych transz kredytu. W tym czasie rozwijam stadko kóz i stawiam infrastrukturę obórkę - kupuję/robię kotły do ważenia mleka. A pierwszym pokojem będzie spiżarka - by sery przechowywać. Do września kończę kuchnię i salon i idziemy mieszkać od babci... Tylko ile musze zainwestować w tą moją farmę ? Kupiłem glebogryzarkę - sam przerobiłem na minitraktor ją. Mogę ciągnąć brony, wozić palety Euro/siano do 500kg, pług jednoskibowy też doczepię i do odśnieżania też zamierzam skończyć teraz. Jedni mówią że kozy na dworze trzymać, inni że za zimno, sery od biedy mogę robić w garnku, doić nauczę się ręcznie - ale pewnie o czymś nie wiem, lub czegoś nie przewidziałem. Wymówienie chcę złożyć po Nowym Roku - 3 miesiące. Małe kozy chciałbym zakupić w Odrzechowej i w Jastrzębcu + te które znajdę w okolicy. Niech rosną razem z budową - niech się przyzwyczajają do Mnie a ja do nich Ale nie mam pojęcia czy dobrze robię. Jak wspominałem mają mnie za dziwoląga - co zawsze coś wymyśla a nie robi jak inni ( jak dla mnie to fakt, że nie chlam gorzały to dobra zaleta bycia dziwolągiem ) Tak dla urozmaicenia tych ponurych myśli - mój traktorek zrobiony z glebogryzarki 6,5KM Pubert Vario SC3. Koła od taczki, rurki z CO, kątowniki ze złomowiska.
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA
Tutaj widok mojej działki i plan "zagospodarowania"
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA
Wszelkie uwagi zwłaszcza te krytyczne mile widziane - pozytywne jeszcze lepiej, ale wolę być sprowadzony na ziemię, niż obudzić sie z ręką w nocniku. Najwyżej poszukam roboty w Warszawie lub wyemigruję. | | | weszynoska | 30.12.2014 13:11:47 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie/Leśniówka
Posty: 325 #2011352 Od: 2013-3-24
| Ot życie...pełne dylematów. Jedno jest pewne....nie kupuj kóz w Odrzechowej Karpatki to nie są kozy mleczne. Od 2015 roku wchodzą dotacje do kóz, niewiele, ale zawsze można skorzystać. Z tym, że musisz miec spełnione warunki. Stajnia choćby drewniana, ale musi być, kurcze....tak myślę, że kilku srok na raz za ogon nie złapiesz. Jak byłam młodsza to też chciałam wiele zrobić w życiu...wiele zrobiłam udało się.......ale też mnie biora za dziwaka.
Tak na szybko...wydoic ręcznie kilkanaście kóz 2 x dziennie i mieć przy tym inne zajęcia ( kury,praca w polu, siano, budowa domu) ....to chyba mało realne...zaharujesz się. Ta sztuka rękodzielnicza mnie interesuje | | | annorl1 | 30.12.2014 13:31:35 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 434 #2011390 Od: 2014-1-18
| Weszynoska, co do dopłat na kozy, jeszcze nie ma informacji, ze one będą. to tak poza tematem
Ale jeszcze takie pytanko, bo chyba nie zamierzasz Dragon tego wszystkiego sam ciągnąć? daleko masz teraz do pracy? ja osobiście gdybym była w takiej sytuacji, to mąż do pracy niech by dalej chodził, a ja przy zwierzakach. mąż niech by pomagał po pracy. nie wyobrażam sobie ot tak zostać bez pensji, no chyba ze żona pracuje i zarabia. wtedy inna sprawa.
duży plus, ze nie masz lewych rąk do takich pierdułek. mój mąż sam by nie sklecił żadnego sprzętu. wszystko kupowaliśmy, a jak trzeba było przerabiać sprzęt do traktorka, a trzeba było, to sasiadowi za robotę płacił, nie małe pieniądze. | | | Electra | 22.12.2024 23:30:25 |
|
| | | LadyM. | 30.12.2014 14:33:06 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #2011453 Od: 2013-3-22
| Przy tak dużej działce zaplanuj budynki gospodarcze dalej od domu. Obórka=obornik. Po co ma Ci pachnieć pod oknami. Rozumiem, ż eta winnica już jest. Troche tak z dzika, na srodku -ogranicza pole manewru.
Potrzebujesz budynki -koziarnię (poszukaj jakie są normy powierzchni, będziesz wiedział, jaka ma być duża. Budynek na siano, słomę, ziarno itp. Kurnik z wybiegiem dla kur, bo będziez miał obsrane całe podwórze. Przy koziarni ma byc tez wybieg. Pastwisko. Jeżlei włócza się psy watahami sam pastuch może nie dać rady, więc siatka leżna + pastuch wewnatrz. | | | Draagon | 30.12.2014 15:20:28 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Piotrków Tryb/ Nowa Wieś
Posty: 53 #2011480 Od: 2014-7-10
| No i o to mi chodziło - to jest TO ! Faktycznie siatka leśna + pastuch - nie pomyslałem. Co do obory drewnianej - fundamenty zrobić betonowe a resztę z drewna ? Przepisy mówią o 2m2/na kozę. Budowa obory to minimum 12m od budynku mieszkalnego - wodę do niej też by wypadało pociągnąć - a obornik to 15m najbliżej - poza tym tak myślę, że mleko targać do domu - to taki kompromis - wydaje mi się że 15m od domu może być w sam raz - by zimą nie odśnieżać za dużo.. Tą oborę to ma być już docelowo na 40 szt - wtedy musze projekt budowlany.., czy można dać wiatę ? Ale u Mnie wieje dość mocny wiatr - a ile m2 ma mieć pastwisko na 1 kozę ? I jak załatwiacie sprawę sianokosów ? Kupujecie gotowy czy ktos wam pole obrabia ? Własnie o to chodzi, że sam mam to ciągnąć - żona by dalej pracowała - do pracy z wsi bym miał 17-19km - 10-14minut samochodem. Wiecie mniej więcej jak wam schodzi czasu z inwentarzem ? | | | Leosia | 30.12.2014 17:15:59 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 550 #2011528 Od: 2013-4-2
| Nie rzucałabym jeszcze pracy. Trochę za dużo tego jak na jednego człowieka. Siatka leśna to dla psa pryszcz. Mam nienormalną wilczyce co kocha pasać... tylko łańcuch trzyma ją w ryzach. Pastuch, siatka... z rozpędu dziury robiła. Krzywdy nie robi ale szkody tak. Kilka razy konie ją okopały to tylko koszty i psa żal ( wniosków nie wyciągnęła żadnych). Nie wiem jaki masz kapitał ale to co planujesz to duże koszty nawet przy pracy własnej. Mam stajnie 15m od domu i jest to za blisko! takie gospodarstwo kupiliśmy, wyjścia innego nie ma za to muchy itd. Kto się dzieckiem zajmie jak ty w gospodarstwie a żona w pracy? Poczytaj jakie są wymagania żeby, powiatowy pozwolił an handel jakąkolwiek żywnością... Sporo schodów do pokonania. Dasz radę ale chyba chcesz tego dokonać w zbyt krótkim czasie. Ogarnięcie kóz (25szt. a od stycznia wykoty) i koni(6) to godzina (czasem i 2h)w moim przypadku (rano i wieczorem plus zaglądanie w dzień). To tylko karmienie, dojenie, pojenie, ścielenie, wypuszczanie i pozamiatanie po obrządku a jeszcze dochodzi obornik, remonty i naprawianie tego co zepsują,przyjmowanie porodów, opieka nad chorymi,robienie serów. To dopiero wierzchołek tego co trzeba robić w domu, ogrodzie, przy dzieciach...
Trzymam kciuki, masz dużo zapału. Ułóż plan możliwy do wykonania i dziel się z nami postępami idę budować kolejne boksy dla kóz ciekawe w co dziś zrobię sobie krzywdę? | | | jola1979 | 30.12.2014 17:21:39 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Buk okolice Poznania
Posty: 2239 #2011533 Od: 2013-3-21
| Ja bardziej "realniej"chodzę po ziemi. Jak dla mnie z takiego,małego areału ziemi,wyciągnąć na czysto 1400zł? Bardzo mało realne. Ja nie zwalniałabym się z pracy. Co do "życia z kóz",to nie jest tak kolorowo jakby się zdawało. Fakt,że zależy od regionu,ale u nas w Wielkopolsce ciężko się przebić z serami. Mam co prawda kilkunastu stałych klientów,ale są porozrzucani po Polsce. Jednak żyć z tego?Można byłoby o suchym chlebie i wodzie. To tak poważnie.Nie piszę tego,żeby Cię zniechęcić. Patrząc wstecz,jakieś 3-4lata temu,wtedy dochód ze sprzedaży serów był 3razy większy niż teraz. Dlaczego? Zrobiła się większa konkurencja,coraz więcej ludzi hoduje kozy,żeby sprzedawać sery. Planowałam powiększyć stado kóz,a zamiast tego zmniejszam,bo za dużo wkładam w hodowlę. Koźlaka u nas-koziołka,sprzedać,to też trudno.Za 100zł,a jeszcze się targują. Tak,że ze sprzedaży koźlaków mam na owies na cały rok dla moich kóz i tyle. Wzięłam się za hodowlę drobiu i na tym można trochę zarobić. Na dzień dzisiejszy mój facet pracuje,zarabia jakieś 2tys i więcej,ja hoduję kurczaki(od marca do października),powiedzmy,że jeszcze mam te kozule moje. Tak,że powiem Ci,rewelacji nie ma. Dobrze Ci radzę,szanuj pracę i nie zwalniaj się licząc na to,że na tak małym areale zarobisz na czysto 1400zł/mc | | | wchelminiak | 30.12.2014 17:28:17 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Czarnków --> Gajewo
Posty: 341 #2011547 Od: 2013-3-21
| Zacznę od tego, że nie podjąłeś najlepszej decyzji co do budowy. Wiem, to indywidualna decyzja, każdy ma swoje + i -. U mnie ważna była oszczędność i czas. Wynajmowałam mieszkanie, więc trzeba było bardzo szybko się wybudować - zajęło nam to 2 miesiące od pierwszych wykopów fundamentów. Mieszkamy jeszcze w niewykończonym, ale nie o to idzie. Możemy na swoim spłacać kredyt. No i eksploatacja. Ogrzewanie mojej chatki (140m2) wraz z ogrzaniem wody i gotowaniem to 7-8m przestrzennych drewna. Mieszkam od czerwca 2013, więc bilans już robiłam. Co do karpatek, to nie do końca z tą małą mlecznością. Moja panna w pierwszej laktacji, w szczycie dawała 2 do 2,5 L. Wielkim plusem tej rasy jest odporność. Im rzeczywiście wystarczy wiata. Wręcz wychodzą ze zbyt ciepłych miejsc zimą. U mnie ogrodzenie to rosnący żywopłot z ałyczy i róży, a do tego pastuch. Jak dobrze wyrośnie, to pastuch pewnie nie będzie szczególnie potrzebny. Koziarnio-owczarnia dopiero buduję. Planuję przy niej mieć kuchenkę do przerobu mleczka. Budynek będzie słomiany, No ale czego oczekiwać po drewnianym domu
_________________ Waleria
www.pracowniarw.blogspot.com | | | LadyM. | 30.12.2014 17:32:09 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #2011549 Od: 2013-3-22
| Masz łakę, nie masz maszyn. Musiałbyś nając do koszenia, przewracania, grabienia, prasowania, zwózki. Poszukaj w necie: "ceny usług rolniczych" zobaczysz czy sie opłaci, czy lepiej kupić siano. I czy w Twoim rejenie można kupić, bo np.u mnie nie. Podmokła łąka chyba nie jest zbyt dobra na siano. Kwestia pastwiska dla takiej ilości kóz jak planujesz. Powinno być w miarę blisko, żeby przepędzić. Chyba, że w sezonie wiata i zostawiać na pastwisku. Ale ja osobiście tego nie widzę.
Z ta siatką leśną, to nie wiem. Mój brat ma konie na wypasie za siatką leśną i pastuchem. Nie było psich włamań. Ale bywają "specjality" wsród psów. | | | jakubpiotr | 30.12.2014 17:42:29 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Tylin k/Częstochowy
Posty: 792 #2011558 Od: 2013-4-5
| Ja mam chyba głębszą depresje od Ciebie ponieważ mam ochotę powiedzieć Ci - szaleju się najadłeś!! masz pracę, to ją trzymaj, kup sobie pięć kur i dwie kozy, trafisz na mleczne to mleka wystarczy i na serki dla znajomych..
samo hasło - 40 kóz - docelowo - znaczy kiedy? od kupna ilu chcesz zacząć? jaki kozioł? ile na jedną sztukę myślisz wydać? Odrzechowa - koza karpacka jest tylko piękną ozdobą, dla pasjonatów hobbystów, chyba że nie na mleku tylko na futerku Ci zależy, z Jastrzębca - musisz mieć świadomość, że z bardzo dużym prawdopodobieństwem czeka Cię długie leczenie nabytków.
wybudowanie koziarni na 40 matek.. hmm nie będę robił wyliczeń bo się nie na nich nie znam, ale jak 150tys. wystarczy to jesteś gość, nawet z Twoim talentem jaki masz w rękach.. musisz tam mieć bieżącą wodę i zimą bynajmniej nie może zamarzać. jak w pomieszczeniu nie będzie na plusie to przy wykotach co zrobisz? obornik musisz stamtąd usunąć, sam? widłami od 40 matek? na taczkę? a tego samego dnia jeszcze będzie trzeba kozy wydoić!! ręcznie!! a siano, słoma, ziarno? to podstawa - jak nie jesteś w stanie ze swojego pola sam sobie tego zorganizować nie zarobisz na kupno - a na pewno nie przez pierwszych 5 lat...
oj dużo by jeszcze pisać - zapraszam do mnie - mam taką właśnie jedną wielką improwizację, koziarnia bez bieżącej wody, często z temperaturą na minusie, obornik bez możliwości usuwania mechanicznego, dojenie ręczne(kóz 20, owiec 40)... wyrzucimy we dwóch 6 rozrzutników obornika to wtedy będziesz decydował..
p.s. fuj - strasznie mi się nie podoba to co napisałem, ale klikam 'dodaj komentarz' | | | wchelminiak | 30.12.2014 18:02:57 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Czarnków --> Gajewo
Posty: 341 #2011571 Od: 2013-3-21
| Jakub dobrze pisze. Zacznij od kilku sztuk - zobaczysz. U mnie z 2 dojnych starczyło dla mnie i do sprzedaży. Z 4ech juz było sporo sprzedaży Po obrobienia takiej gromadki (+ owce) wiem, że poza 5 matek nie wychodzę . Pracuję w domu, uczę potomstwo w domku, więc zajechałabym się.
_________________ Waleria
www.pracowniarw.blogspot.com | | | annorl1 | 30.12.2014 18:14:12 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 434 #2011582 Od: 2014-1-18
| tez jestem za tym, żebyś nie rezygnował z pracy, masz do niej bardzo blisko. ja jak pracowałam w autobusach spędzałam około a czasami ponad 4 godziny dziennie. nie miałam zwierzaków, bo nie miałam czasu na nie. tyle co 12 arów warzyw posadzonych.
koziarnię robiłam w przerobionej na stajenki starej stodole i wody bieżącej tak jak napisał Jakub, bardzo mi brakuje. szczególnie teraz zimą, kiedy woda mi zamarza w koziarni i u królików. tylko drób ma ciepło. ale 4-5 wiader dziennie z domu muszę przytachać.
mamy podobny areał do Ciebie, bo 1,70ha, wiec siano i wypas jest. do tego od sąsiada z jednego pola zbieramy. ale zboża swojego już nie posieję, bo mam na 9 kawałków rozwalone pole i to większość taka, że kombajn nie wjedzie. słomę trzeba kupić. na tym nie oszczędzisz, bo sprzątać trzeba, a i kozy lubią sobie ją pochrupać. pytałeś ile dziennie schodzi ze zwierzyńcem, mam tylko 12 królików w 12 klatkach, 2 kozy i ponad 60 drobiu, a z domu wybywam w sumie na 2-3 godziny. ale to teraz zimą. w lecie, schodzi mi dłużej, bo teraz się nie wywala obornika, a w lecie i owszem i to często.
widzę, ze nie tylko ja jestem za kurami, cobyś zaczął od nich. znajdź konkretnych odbiorców i kup nioski. w zależności od tego ile będziesz miał chętnych na początek, wiadomo, kurę zawsze możesz dokupić. można też kury na tuszki trzymać, tak jak Jola, bo tak zrozumiałam, że na tuszki trzyma. sama na zbliżający się sezon, planuję zakupić ze 20-30 kur opasowych, do tego sporo więcej kaczek i gęsi niż miałam w tym roku, bo ludzie którzy u mnie jajka biorą, są zainteresowani. Jola ma rację, idzie na tym dorobić. tak jak pisałam wcześniej, u mnie kury nioski zarabiają na cały zwierzyniec. | | | Electra | 22.12.2024 23:30:25 |
|
|
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|