Nasze życie na wsi
Mam nadzieję, że Mnie nie opierniczycie na dzień doberek, ale nie wiem już kogo pytać się o porady. Bo nie znam nikogo, kto z zamiłowania na wieś się przeprowadził i che prowadzić wiejskie życie a dotychczas był mieszczuchem..
Mam zimową depresję w połączeniu z myślami w stylu "co to będzie...". Uprzedzam - pewnie wywalę wszystko co mi na sercu leży, jak przynudzę to przyśnijcie na chwilę. A więc zacznę od początku...
Mam rodzinę na wsi - właściwie pół wsi to moja rodzina, bliższa lub dalsza.. Życie na wsi dotychczas wiązało się z wizytami jako dzieciak przy sianokosach i żniwach - ale to było ponad ćwierć wieku temu - więc nijak ma się do rzeczywistości - tyle wstępu.
6 lat temu dostałem w darowiźnie 1,72 ha piachu od rodziców. Akurat świeżo po generalnym remoncie mieszkania o metrażu 39m2 w bloku. Na tym piachu ładnie rosła sobie dziwna trawa, taka gęsta i wysoka - teraz już wiem, że był to perz. A w samym końcu ojciec posadził sobie parę lat wcześniej 0,5ha sosny - coby miał gdzie grzyby zbierać.., ale jak wspomniałem - obowiązek dbania o grzyby przerzucił na Mnie. Więc grzyby mają pełny full wypas - i tak wolą rosnąć sobie pod brzozami
W międzyczasie urodziła mi się córka, więc mieszkanie stało się odrobinę ciasnawe i z żoną podjęliśmy decyzję, że nie wypada by mała życie w mieście tylko znała - budujemy się. Mieliśmy chyba gotówki coś koło 2600 zł ( słownie dwa tysiące szećset.. )
Ledwo na projekt starczyło, a projekt sam zrobiłem - jeno pieczątki pewien jegomość przystawił...
No i teraz prawie anno domini 2015 mam taką sytuację. Rozgrzebana budowa domu o powierzchni całkowitej 182m2 + nieużytkowe poddasze ( strop zrobiony z myślą o okolicznych trąbach powietrznych i zerwanych przy tej okazji dachach - nevermind.. )
W każdym bądź razie by dokończyć budowę zmuszony jestem wziąść kredyt z ratą 1400 zl/mc.
Obecnie zarabiam 2200 na rękę a co gorsza niesamowite nerwy związane z wykonywaną pracą. No i też jest jedna zasadnicza kwestia - nie ma kto mi robić na budowie. Ja jestem w stanie sam zrobić większość dłubaniny, tzn murować, kłaść instalacje, tynkować etc.., ale by to robić muszę mieć czas - po pracy najwcześniej o 17-tej jestem na budowie. Z drugiej strony płacić "fachowcom" = większy kredyt.
No i jestem w kropce - nie powiem, bardzo mi się podoba życie na wsi i po to się na niej buduję by z niej żyć i móc odetchnąć pełną piersią... Ale wszyscy co żyją z rolnictwa mówią, że poniżej 60ha nie da się utrzymać na roli.. ja mam 1,72ha + 1,8ha łąk 10km dalej..
Z tego wszystkiego poszedłem na kurs kwalifikacyjny na rolnika i... jestem przerażony - obecne rolnictwo to chemia w tym roundap, sztuczna hodowla na granulatach, w najlepszym wypadku polifoska + mocznik. O obornikach, permkulturze, płodozmianie to tam nikt nie słyszał.. więc ja postanowilem samodzielnie:
1) Hodować kozy - docelowo 40 sztuk i robić sery żółte - na razie robię z żoną z kupnego mleka krowiego sery żółte i sprzedajemy znajomym - problem - oczywiście czas - mleko odbieramy po 17-tej o 18-tej zaczynamy przerób o 23 koniec + przewijanie a rano do pracy.. zysk z tego - wlasciwie po kosztach - ale zyskujemy doświadczenie. No i problemem jest przechowywanie - w lodówce w bloku niewiele się mieści a i tak to nie jest ta forma dojrzewania serów..
Co do wypasu kóz - mam 10km dalej łąki w ilości 1,8ha na terenach podmokłych - ale nie mam sprzetu by to skosić/przetransportować i składować - budynków inwentarskich ZERO - mam budynek gospodarczy 35m2 - może tam ??
2) Zakładam winnice - ziemia VI kl - na razie 64 sadzonki testowo czy się w ogóle przyjmą - docelowo rocznie chcę zrobić 750 butelek wina - na tym się nie znam - ale to jedyne sensowne wykorzystanie tej VI klasy ziemi.
3) Rękodzielnictwo - to tak w międzyczasie - coś komuś wyrzeźbić/ zbudować.. - łeb mam do pomysłów ale nie mam sprzetu - bez zamieszkania nie będę nic trzymal na budowie - miałem już kradzież z włamaniem na budowie...

No i teraz przechodzimy do moich zapytań - z góry przepraszam, że pytania będą się powielać z tymi na forum, ale tam gdzie dwóch polaków tam 3 opinie..
1) Wiem że to banalne - ale co trzeba mieć za sprzęt/budynki by mieć kozy - u mnie latają watahy psów - polują na zające, więc na kozy też się pewnie rozochocą - więc moim zdaniem pastuch elektryczny to podstawa - ale może lepiej jednak w ogrodzenie zainwestować ? Planuję zacząć od 10 kóz i zwiększyć docelowo do 40 sztuk. Te 40 sztuk wyszło mi sensownie z biznesplanu na młodego rolnika - nie składałem bo nie mieszkam na wsi i nie mam 10,40ha ziemi..
1a) czas pracy przy obejściu kóz - tak to widzę - rano udój- potem kozy na pastwisko ok 30 arów - lub po sąsiedzku są ugory ok 5ha - ogradzać to elektrycznym pastuchem - od 9 rano do 16 bym robił przy budowie domu - potem udój i robota serów - da się tak ?
Co do zysków - chciałbym mieć na czysto te 1400 zł/mc by mieć na ratę kredytu. Reszta na rozwój - z dotacji na rolnika. Opłacalnie wychodzi mi to lepiej niż dotychczasowa praca a i nerwów pewnie o wiele mniej.
Tak więc główne pytanie jest: Ile trzeba zainwestować czasu i pieniędzy w gospodarstwo o powierzchni 1,7ha + 1,8 ha łąk 10km dalej by mieć zysk w wysokości 1400 zł/mc a jednocześnie mieć czas 8h dziennie na budowę domu i obejścia.
Z góry przepraszam za taką rozpiskę, ale jak Wy nie znacie odpowiedzi to kto ? U rolników jestem dziwakiem bo glebogryzarką zapierniczam po 1ha ziemi by przeorać to co oni nie potrafili ursusem zaorać ( pług przy orce głębokiej ). Miastowi w ogóle nie wiedza o czym do nich mówię - na wsi to przecież śmierdzi i jest odludnie. Moja "wsiowa" rodzina już dawno inwentarza się pozbyła - nawet po jajka do biedronki jeżdżą i wolą być bezrobotnymi lub na umowach śmieciowych niż własny ogródek założyć.


  PRZEJDŹ NA FORUM