Nasze życie na wsi
tez jestem za tym, żebyś nie rezygnował z pracy, masz do niej bardzo blisko. ja jak pracowałam w autobusach spędzałam około a czasami ponad 4 godziny dziennie. nie miałam zwierzaków, bo nie miałam czasu na nie. tyle co 12 arów warzyw posadzonych.

koziarnię robiłam w przerobionej na stajenki starej stodole i wody bieżącej tak jak napisał Jakub, bardzo mi brakuje. szczególnie teraz zimą, kiedy woda mi zamarza w koziarni i u królików. tylko drób ma ciepło. ale 4-5 wiader dziennie z domu muszę przytachać.

mamy podobny areał do Ciebie, bo 1,70ha, wiec siano i wypas jest. do tego od sąsiada z jednego pola zbieramy. ale zboża swojego już nie posieję, bo mam na 9 kawałków rozwalone pole i to większość taka, że kombajn nie wjedzie. słomę trzeba kupić. na tym nie oszczędzisz, bo sprzątać trzeba, a i kozy lubią sobie ją pochrupać.
pytałeś ile dziennie schodzi ze zwierzyńcem, mam tylko 12 królików w 12 klatkach, 2 kozy i ponad 60 drobiu, a z domu wybywam w sumie na 2-3 godziny. ale to teraz zimą. w lecie, schodzi mi dłużej, bo teraz się nie wywala obornika, a w lecie i owszem i to często.

widzę, ze nie tylko ja jestem za kurami, cobyś zaczął od nich. znajdź konkretnych odbiorców i kup nioski. w zależności od tego ile będziesz miał chętnych na początek, wiadomo, kurę zawsze możesz dokupić.
można też kury na tuszki trzymać, tak jak Jola, bo tak zrozumiałam, że na tuszki trzyma. sama na zbliżający się sezon, planuję zakupić ze 20-30 kur opasowych, do tego sporo więcej kaczek i gęsi niż miałam w tym roku, bo ludzie którzy u mnie jajka biorą, są zainteresowani. Jola ma rację, idzie na tym dorobić.
tak jak pisałam wcześniej, u mnie kury nioski zarabiają na cały zwierzyniec.


  PRZEJDŹ NA FORUM