Oswajanie zdziczałej kozy - proszę o rady. | |
| | weszynoska | 07.12.2013 20:23:39 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie/Leśniówka
Posty: 325 #1679305 Od: 2013-3-24
| Mam ogromne szczęście..albo talent
Pierwsza moja koza meczała ze stresu ...dwa dni...druga przywieziona z daleka..nie zauważyła rozłąki..od razu była moją przyjaciółką. Koziołek jest u nas juz 1,5 miesiąca...i jest to tzw. miłość od pierwszego wejrzenia...
Ogromnie jestem zadowolona z moich kózek...zero kłopotów...wszystkie wspaniałe...a ja jestem w nich zakochana po uszy. | | | Electra | 22.12.2024 18:56:18 |
|
| | | mamucha | 07.12.2013 20:39:09 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wielkopolskie
Posty: 116 #1679316 Od: 2013-10-3
| Weszynoska, gratuluję i to bardzo. Ostatnio oczy w słup zrobiłam, jak u sąsiadki - kózeczka w takiej bida-szopce CZEKA na pieszczoty, widać, jak sprawia jej przyjemność dotyk, strrrrrasznie to fajne...Cóż, my naszą Kasiuchę też pokochaliśmy, tyle, że to trudna miłość | | | monia8366 | 07.12.2013 20:50:38 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja:: Częstochowa
Posty: 4639 #1679331 Od: 2013-3-21
| Ja tak miałam z Melą przyjechała do mnie i już miałyśmy kontakt a o dziwo u byłego właścicielami nie była dobrze traktowana jednak my tak do dziś na specjalnych warunkach przyjaźni działamy ehhehe _________________ http://powr-t.blogspot.com/ | | | monika | 08.12.2013 21:03:48 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Białystok, okolice
Posty: 128 #1680409 Od: 2013-11-26
| Ja też przed przybyciem do mnie moich skarbów strasznie się stresowałam, że będzie płacz- bo oddzielone od stada, że będą dzikie. A tu miłe zaskoczenie: są u mnie już miesiąc i może 3 razy słyszałam ich głos, pierwsza noc i dzień minęły jakby nigdy nic, trochę w stresie penetrowały podwórko i strzygły uszami na nowe odgłosy.Miłość od pierwszego wejrzenia jakby nie było | | | LadyM. | 08.12.2013 22:23:13 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1680559 Od: 2013-3-22
| A propos pieszczot. Stefan, mój koziołek bezjajowiec jest miszczem przytulaństwa. Wanda to dziwoląg: niby tu startuje ze łba przywalić, ale się okazuje, że o poskrobanie czółka chodzi. Jak ją skrobie po grzbiecie, to łepetynę gdzieś tam zawsze wetknie nisko, jak struś. Andzia nie przychodzi do ręki na karesy, ale jakby co, to czemu nie. A Stefański ledwie mi wyjść z obórki pozwolił, tak mu sie spodobało skrobanie między "nibyróżkami". A jak kota wzięłam na ręce, to użarł go w ogon. Zwierzaki tez bywaja zazdrosne. Jak myziam moją małą sznaucerkę, to Czarna natychmiast wpycha się między nas i podstawia do myziania. Więc Stefan może tez tak ma i dlatego kotę użarł | | | capstrzyk | 08.12.2013 22:56:38 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wrocław
Posty: 97 #1680590 Od: 2013-10-5
| mamucha spróbuj tak,niech doi jedna osoba,w tych samych ciuchach-trzeba "prześmierdnąć kozami",żelazny chwyt dla kozy to znaczy :wyrwać się ,walczyć albo uciekać,ja raczej "blokuję" kozę swoim ciałem,kolanem,głową czym się da,nie krępuję ich przy doju,wcześniej jak skakały mi ponad wiadrem,to dopadałem je gdzie stanęły,docisk ciałem do ściany,pewny chwyt za cyce i powtórka,konsekwencja nauczy kozy że to nieuniknione i się poddadzą.Co do budowania więzi,dotąd chadzam do nich wieczorem,jak są najedzone treścią,gaszę światło i siadam koło nich na półce na słomie,same przyłażą,podskubują,a nawet pokazują gdzie chcą być drapane,..moją pierwszą kozę doił i doglądał facet,wdowiec,moja żona za chiny ludowe nie mogła dotknąć jej wymienia,ja podszedłem ręce włożyłem pod pachwiny,koza rozchyliła nóżki,przysiadła - gotowa do doju-a ja ciemny jak tabaka w rogu,...trzeba było w trymiga się nauczyć.Właśnie przy dojeniu buduje się z kozą głębszą więź-kożlę jest natarczywe i domaga się mleka,ale nie poskramia matki...mąż niech zrezygnuje z aikido,i niech zostawi Cię z kozą sam na sam..powodzenia | | | LadyM. | 08.12.2013 23:13:21 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1680600 Od: 2013-3-22
| Z tym blokowaniem ciałem - zgadzam sie w 100%. Wanda czasem dostaje dziczyzny. Przypinam ja do dojenia, ale ta linka jest na tyle długa, że ona pół metra sie cofnie, albo i więcej nawet, jak pójdzie z obrożą. Ostatnio odkryłam właśnie, że jak się "przytulę' do niej, to stoi jak drut. Nie specjalnie żeby ja przygniatać do ściany, ale żeby ona czuła, że sie na niej opierasz. Ja doję w boksach. Więc nie mam stołka do siadania, tylko doje "w kucki". I muszę zatem przyjąc pozycję na tyle stabilną, żeby nie fiknąć, jak ruszy zadem. I tez stwierdziłam, że jak tańczyć zaczyna, to cyca nie puszczam. Oczywiście nie trzymam tak, żeby ja za ten strzyk ciągnąć, ale jak idzie do tyłu, to ide za nią z cyckiem w ręku. Na szczęście Wanda dziczy tak, tylko wtedy, gdy ma ruję. Normalnie stoi jak drut i mogę doić dwiema rękami.
Fajnie masz Capstrzyk, ja takich sesji zbiorowych karesów sobie urządzić nie mogę, bo mam moje koziny w boksach, każda osobno. Ale ostatnio po nakarmieniu napojeniu, wydojeniu i zrobieniu tam jeszcze czego trzeba, mam chwilę na osobne skrobanko, myzianko, z każda po kolei. Oraz na posiedzenie z kotem za pazuchą. I stwierdzam, że nie wiem, czy to koniecznie potrzebne jest kozom, ale na mnie działa bardzo dobrze. | | | capstrzyk | 08.12.2013 23:36:15 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wrocław
Posty: 97 #1680613 Od: 2013-10-5
| LadyM,jak najbardziej!.. dla kóz jesteś członkiem stada,tylko takim co nie spędza w stadzie tyle czasu bo,..wiadomo organizuje żarcie,czyli -poluje według rozumowania drapieżników,..kiedy doisz-jesteś dla nich koźlakiem,tylko trochę dziwnie przerośniętym i przynoszącym dziwne zapachy,poza tym,same nie zawsze mogą się skutecznie podrapać,więc przydaje się w stadzie "koza" z dziwnymi, aczkolwiek sprawnymi raciczkami,poza tym ludzka mowa tak barwna,nasycona emocjami jest dla nich tak frapująca... | | | mamucha | 09.12.2013 14:01:52 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wielkopolskie
Posty: 116 #1681019 Od: 2013-10-3
| Capstrzyk, dzięki za rady Wiadomo, różne są charakterki.Zawsze chodzimy do kozuchy w tych samych, śmierdzących NIĄ ciuchach, nie jestem nachalna, ale życzliwa. Mąż podobnie, ale tu widać wyraźnie, że męski głos, zdecydowane gesty dają lepszą pozycję w stadzie, przynajmniej tym naszym. Być może, jeśli też była dojona przez faceta (chyba właśnie tak było), to jakoś jemu łatwiej jest się podporządkować.Wczoraj wieczorem dała popis dobrej woli, obeszło się bez aikido, wystarczyła delikatna blokada, a dziś....w kózeczkę diabeł wstąpił,meczy na całą wieś, bryka, skacze po koziarni,walka o tytuł najgorszej bestii w gminie....znaczy, pewnie wyczekiwana rujka, mam rację????? tylko, czemu, babo jedna, dzisiaj...
| | | mamucha | 09.12.2013 14:06:31 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wielkopolskie
Posty: 116 #1681022 Od: 2013-10-3
| LadyM, my też chodzimy na wieczorne pogaduchy z kozą razem z odważnym kocurem, i też nie jestem pewna, czy zwierzakom to jest potrzebne. Mówimy sobie, że tak. a na pytanie wszystkich zdziwionych : "po co wam ta koza???" odpowiedź brzmi : włąśnie po to..... | | | mamucha | 09.12.2013 20:46:38 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wielkopolskie
Posty: 116 #1681391 Od: 2013-10-3
| Kochani, zadziałało, zaeksperymentowałam, bez aikido - krotki łańcuszek przy ścianie, ziarno w pojemniku - i ..... spokoooojne dojenie bez pomocników....nie wierzyłam własnym oczom. Prawdopodobnie tak doił pan poprzednik...może nawet jego żona doiłam, drapałam za uszami i gadałam, gadałam, spokoooojnie.... Nie ta sama koza Jeszcze raz dzięki serdeczne wszystkim Wam za rady i podpowiedzi...
| | | Electra | 22.12.2024 18:56:18 |
|
| | | capstrzyk | 09.12.2013 20:51:30 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wrocław
Posty: 97 #1681394 Od: 2013-10-5
| | | | Bucia | 22.06.2014 18:12:19 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 231 #1871488 Od: 2014-3-10
| Mam dwie kozy które jeszcze nie przyzwyczaiły się do nowego miejsca i do nas Jedna dojna i ta jest na łańcuchu Szkoda mi tylko żeby tak cały dzień wyjadała trwkę na długość łańcucha wolałabym ją puścić(teren ogrodzony)tylko boję się że będzie problem żeby przyszła na dojenie a złapanie takiej kozy to jest niemożliwe Jak ją zachęcić żeby sama przyszła na dojenie? Jak to było u was? Jak się ma spore stadko to nie trzyma się wszystkich na uwięzi Jak więc robicie to że kozy idą na pastwisko tam gdzie wy chcecie i wracają kiedy chcecie? | | | LadyM. | 22.06.2014 21:01:04 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1871616 Od: 2013-3-22
| Na pastwisko wyprowadzam na sznurku. I z tym jest różnie. Czasem sajgon, bo sie boda po drodze. A jak już cała trójka, to walki między czarnymi pewne jak w szwajcarskim banku. Ale kijaszek jest dobrym lekarstwem na przywrócenie porządku. Natomiast jak sa w pastuchu, to nie ma żadnego problemu z łapaniem potem. Jak widzą, że idę je zabrać, to już same stoją u bramki.
Spróbuj tak, jak pisałam w drugim temacie. Dobry jest suchy chleb (moje się mało nie zabiją za nim), wysusz troche kromek w piekarniku, wtedy sa kruche i łatwo się łamią. Jak ją masz na sznurku to zacznij podchodzić z tym chlebem. Ale tak, żeby to ona podeszłą ostatecznie do Ciebie, a nie Ty do niej. Po paru razach sie nauczy, że jak pańcia na horyzoncie, to będzie coś dobrego i sama powinna przyłazić kieszenie obwąchiwać. Kozy się łatwiej uczą niż pies. Do Stefana mówię "Stefan, chodź, klepiąc się w udo, jak do psa i Stefan idzie do mnie i za mną jak pies. Z babami inna sprawa trochę, bo się nad nimi nie rozdrabniałam. Może szkoda. Ale nie ma większych problemów. | | | jola1979 | 23.06.2014 09:56:24 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Buk okolice Poznania
Posty: 2239 #1871912 Od: 2013-3-21
| Jeśli jedna koza jest u Ciebie już "zadomowiona",to ta druga "obca" będzie robić to co ta "oswojona". Jakiś czas temu(chyba z 2lata temu to było),kupiłam dorosłą kozę.Na pastwisko jakoś polazła za stadem,ale powrót z pastwiska?To już było gorzej.Przez kilka pierwszych dni latałam za nią po pastwisku,żeby ją złapać i zaprowadzić do boksu.Szlak mnie trafiał.Uganiałam za nią,a ona robiła mnie w konia latając z jednej strony pastwiska na drugą.Trwało to "wieczność". Po kilku dniach uganiania za kozą-odpuściłam. Stado wróciło do koziarni,a ta "nowa nie".Pomyślałam,że nie będą po nią latać,bo nie mam na to siły. Nawet pomyślałam,że jeśli nie wróci-to będzie nocować na pastwisku(ogrodzone,wiata do schronienia,więc "przeżyje",noce były wtedy ciepłe).Po kilku minutach patrzę,a ta "nowa"nieśmiało włazi na podwórko i grzecznie do boksu maszeruje.Od tego czasu już nie było ganiania za kozą.
Jak masz 2 kozy,wtedy możesz smakołykiem przekupić(tak jak pisze Iwona).Tyle,że w ten sposób,że jak jest czas "powrotu do boksów",to możesz wziąć miseczkę ze zbożem,jakieś warzywka,czy coś innego-iść przodem,a kozy pobiegną za Tobą.U mnie byłoby to trochę trudne,bo jakby mnie moje dwadzieścia parę szt dopadło,to raczej mogłabym tego "nie przeżyć" Dobra rada na przyszłość.Do kozy najłatwiej "przemówić sposobem"niż "szarpaniem" się z nią. | | | PatiB | 26.06.2014 10:40:15 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 447 #1874459 Od: 2014-6-23
| pytanie kózka 4,5 miesiąca boi się ucieka ode mnie a koziołek 7 miesięcy to już w ogóle jak szalony w oborze w koncie stanie albo się rzuca jak już tak stanie i do niego podejde to sztywnieje cały jak go pogłaskam, co mam robić? | | | EQueen | 26.06.2014 14:52:00 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Międzyrzec Podlaski
Posty: 94 #1874709 Od: 2014-6-3
| PatiB - na wszystko potrzeba czasu i cierpliwości. Wszystko z czasem będzie dobrze, powolutku się przyzwyczają. Trzeba dużo rozmawiać z nimi powoli przyzwyczajać do głaskania i swojej obecności, głosu, wszystko stopniowo i nie na siłę. powodzenia _________________ Zapraszam na stronę : http://stajniae-queen.wix.com/e-queen | | | annorl1 | 26.06.2014 15:53:28 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 434 #1874777 Od: 2014-1-18
| moja Dzika jak ją kupiliśmy była naprawdę dzika, bała się wszystkiego. każdego ruchu, a jak już coś gwałtownie się zrobiło to masakra. powoli ją z sobą oswajałam. przynosiłam smakołyki, ale dopiero suchy chleb zadziałał kilka razy dziennie podchodziłam z kawałeczkiem sucharka, Kaśka jadła z ręki, Dzika nie ruszyła a miała ochotę. na początku z daleka jej rzucałam na ziemię i zjadała jak nie widziałam, potem juz przy mnie zjadła, aż pewnego razu wzięła chleb z ręki teraz Dzika, juz nie jest taka dzika. energii ma full, ale to młoda koza. czasami jeszcze coś ją wystraszy, jak np. ostatnio nie pomyślałam i resztki trawy zamiast dać im z ręki, to wytrzepałam przy nich z płachty. no ale to był mój błąd, bo nie pomyślałam. Kaśka miała to gdzieś, byle by trawa była ale Dzika się bardzo wystraszyła. ona jak się boi, to kark by skręciła, ale próbuje uciec. ale co dziwne przy korekcji raciczek to z Dziką nie mam prawie problemów, a przy Kaśce spocę się jak w największy upał. tak więc z kozami spokojnie i najlepiej ze smakołykiem, a że chleb to smakołyk nr.1 to jest prościej oczywiście ja moim wydzielam, pół kromeczki dziennie czasami jedna kromeczka. | | | annorl1 | 23.01.2015 12:00:40 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 434 #2029010 Od: 2014-1-18
Ilość edycji wpisu: 1 | Nie bardzo wiem gdzie napisać, więc pisze tutaj. Od jakiegoś czasu mam problem z moją Dziką. W październiku był u kóz kozioł przez miesiąc. Dzika od 15 listopada stała się agresywna i zaczęła strasznie mi Kaśkę tłuc. bez powodu...23 listopada oddaliśmy kozła i rozdzieliliśmy kozy. Kaśka boi się panicznie Dzikiej. Jak jest cieplej chcę z nimi wyjść na pole, Dzika od razu zaczyna atakować, a Kaśka chowa się za mną. Efekt taki, ze siedzą cały czas w stajni, mimo że mogły by spokojnie wyjść bo jest ciepło. Ale ostatnio to już Dzika przegięła, zabierałam od niej pustą miseczkę z której je warzywa i mnie zaatakowała byłam tak zszokowana, że nie zdążyłam zareagować, zresztą nawet nie bardzo wiedziała bym jak. I teraz takie moje pytanie, jak ewentualnie radzić sobie z taką kozą? bić na pewno jej nie będę. Ale w razie gdyby mnie chciała jeszcze zaatakować, to co mogę zrobić, żeby dać jej do zrozumienia, że to ja jestem nad nią, a nie ona nade mną. No i jeszcze jedno pytanie, czy możliwe jest, że koza jest taka bo jest kotna? Dodam, ze nie mam pojęcia czy jest kotna i nigdy wcześniej nie rodziła. Więc gdyby jednak była, to była by jej pierwsza ciąża. Czy ktoś spotkał się z tym, ze kotna koza stała się agresywna? | | | acerprzemo | 23.01.2015 13:43:30 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 414 #2029113 Od: 2014-10-11
UŻYTKOWNIK ZABLOKOWANY | Facet od którego kupiłem jedna koze mowil ze jak jego atakuje koza to lapie ja za rogi i sprowadza Glowa do ziemi. Nie wiem czy to prawda ale powiedzial ze skutkuje. Być może koza jest w ciąży i dlatego wariuje. Tak tez robią samice królika czasem. Po wykocie lagodne a w ciąży rzucają sie ma człowieka. Tez mam taka koze w ciąży i jest troche agresywna choc u poprzedniego właściciela byla pieszczochem. Być może hormony wziely gore. A ile koza ma miesięcy? | | | Electra | 22.12.2024 18:56:18 |
|
|
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|