Oswajanie zdziczałej kozy - proszę o rady.
A propos pieszczot. Stefan, mój koziołek bezjajowiec jest miszczem przytulaństwa.
Wanda to dziwoląg: niby tu startuje ze łba przywalić, ale się okazuje, że o poskrobanie czółka chodzi. Jak ją skrobie po grzbiecie, to łepetynę gdzieś tam zawsze wetknie nisko, jak struś.
Andzia nie przychodzi do ręki na karesy, ale jakby co, to czemu nie. A Stefański ledwie mi wyjść z obórki pozwolił, tak mu sie spodobało skrobanie między "nibyróżkami". A jak kota wzięłam na ręce, to użarł go w ogon. Zwierzaki tez bywaja zazdrosne. Jak myziam moją małą sznaucerkę, to Czarna natychmiast wpycha się między nas i podstawia do myziania. Więc Stefan może tez tak ma i dlatego kotę użarł


  PRZEJDŹ NA FORUM