Oswajanie zdziczałej kozy - proszę o rady.
Z tym blokowaniem ciałem - zgadzam sie w 100%. Wanda czasem dostaje dziczyzny. Przypinam ja do dojenia, ale ta linka jest na tyle długa, że ona pół metra sie cofnie, albo i więcej nawet, jak pójdzie z obrożą. Ostatnio odkryłam właśnie, że jak się "przytulę' do niej, to stoi jak drut. Nie specjalnie żeby ja przygniatać do ściany, ale żeby ona czuła, że sie na niej opierasz. Ja doję w boksach. Więc nie mam stołka do siadania, tylko doje "w kucki". I muszę zatem przyjąc pozycję na tyle stabilną, żeby nie fiknąć, jak ruszy zadem.
I tez stwierdziłam, że jak tańczyć zaczyna, to cyca nie puszczam. Oczywiście nie trzymam tak, żeby ja za ten strzyk ciągnąć, ale jak idzie do tyłu, to ide za nią z cyckiem w ręku.
Na szczęście Wanda dziczy tak, tylko wtedy, gdy ma ruję. Normalnie stoi jak drut i mogę doić dwiema rękami.

Fajnie masz Capstrzyk, ja takich sesji zbiorowych karesów sobie urządzić nie mogę, bo mam moje koziny w boksach, każda osobno. Ale ostatnio po nakarmieniu napojeniu, wydojeniu i zrobieniu tam jeszcze czego trzeba, mam chwilę na osobne skrobanko, myzianko, z każda po kolei. Oraz na posiedzenie z kotem za pazuchą.
I stwierdzam, że nie wiem, czy to koniecznie potrzebne jest kozom, ale na mnie działa bardzo dobrze.


  PRZEJDŹ NA FORUM