Oswajanie zdziczałej kozy - proszę o rady.
moja Dzika jak ją kupiliśmy była naprawdę dzika, bała się wszystkiego. każdego ruchu, a jak już coś gwałtownie się zrobiło to masakra. powoli ją z sobą oswajałam. przynosiłam smakołyki, ale dopiero suchy chleb zadziałał wesoły kilka razy dziennie podchodziłam z kawałeczkiem sucharka, Kaśka jadła z ręki, Dzika nie ruszyła a miała ochotę. na początku z daleka jej rzucałam na ziemię i zjadała jak nie widziałam, potem juz przy mnie zjadła, aż pewnego razu wzięła chleb z ręki wesoły teraz Dzika, juz nie jest taka dzika. energii ma full, ale to młoda koza. czasami jeszcze coś ją wystraszy, jak np. ostatnio nie pomyślałam i resztki trawy zamiast dać im z ręki, to wytrzepałam przy nich z płachty. no ale to był mój błąd, bo nie pomyślałam. Kaśka miała to gdzieś, byle by trawa była jęzor ale Dzika się bardzo wystraszyła. ona jak się boi, to kark by skręciła, ale próbuje uciec. ale co dziwne przy korekcji raciczek to z Dziką nie mam prawie problemów, a przy Kaśce spocę się jak w największy upał.
tak więc z kozami spokojnie i najlepiej ze smakołykiem, a że chleb to smakołyk nr.1 to jest prościej wesoły
oczywiście ja moim wydzielam, pół kromeczki dziennie czasami jedna kromeczka.


  PRZEJDŹ NA FORUM