Oswajanie zdziczałej kozy - proszę o rady.
Capstrzyk, dzięki za radywesoły Wiadomo, różne są charakterki.Zawsze chodzimy do kozuchy w tych samych, śmierdzących NIĄ ciuchach, nie jestem nachalna, ale życzliwa. Mąż podobnie, ale tu widać wyraźnie, że męski głos, zdecydowane gesty dają lepszą pozycję w stadzie, przynajmniej tym naszym. Być może, jeśli też była dojona przez faceta (chyba właśnie tak było), to jakoś jemu łatwiej jest się podporządkować.Wczoraj wieczorem dała popis dobrej woli, obeszło się bez aikido, wystarczyła delikatna blokada, a dziś....w kózeczkę diabeł wstąpił,meczy na całą wieś, bryka, skacze po koziarni,walka o tytuł najgorszej bestii w gminie....znaczy, pewnie wyczekiwana rujka, mam rację????? tylko, czemu, babo jedna, dzisiaj...



  PRZEJDŹ NA FORUM