dżemy, konfitury i te peprzepisy, uwagi, własna praktyka | |
| | LadyM. | 07.07.2014 23:44:04 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1883330 Od: 2013-3-22
| suszyłam w ub roku. Kroiłam jabłka w poprzek na plasterki i układałam na ruszcie. Włączałam wiatrak i trochę temperatury+ uchylone drzwi. Pod ruszt taca na ciasto, bo wypadają, Trochę zawracania głowy. Metoda mało wydajna. Po podsuszeniu jednej partii zrzucałam na tacę, a na ruszt natępna. Potem dosuszałm juz na tacy. 2 dni po parę godzin. Ale wyszły fajne, jasne, kruche. Podobnie suszyłam pomidory. Najgorsze w tym, że jak troch podeschnie to spada przez druty. I dużo nie ułożysz na raz. | | | Electra | 22.12.2024 02:17:00 |
|
| | | Kusy | 07.07.2014 23:45:54 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: podkarpackie
Posty: 223 #1883332 Od: 2013-3-22
| W poprzek? ale z pestkami czy środek wykrawać? | | | Lhuna | 08.07.2014 00:27:49 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wrocław/Oborniki Śląskie
Posty: 378 #1883354 Od: 2014-1-7
Ilość edycji wpisu: 1 | Ja suszyłam jabłka w suszarce, bo dogrzewałam psu ganek. Ja czasem suszyłam z pestkami, a co. Wydaje mi się,że to straszne ilości prądu zżera, obojętnie jak suszone, no chyba że ktoś ma piec na drewno. Wtedy paląc jakieś resztki jest ok. Poza tym, dzieci potrafiły zjeść mój dzienny "urobek" w godzinę.
Ja bym pakowała jabłka w słoiki, starte na tarce (w maszynie), surowe, bez niczego, na : szarlotkę, na ciepło do kaszy jaglanej na śniadanie, na wyjadanie, na co się chce. To jest najszybsza metoda, jak dla mnie, a praktykuję siódmy rok. Niektóre jabłka się rozpadną przy pasteryzacji, a inne zostaną we wspaniałych wiórkach. I tak właśnie robię aż mi się słoiki skończą, a jabłek miewam zatrzęsienie, bo dysponuję starym sadem.
Jeszcze tylko dodam że czasem się wydaje że ma się czegoś, np. jabłek w słoikach, za dużo ale potem w kolejnym roku okazuje się ,że są jak znalazł.
| | | LadyM. | 08.07.2014 01:40:54 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1883373 Od: 2013-3-22
| Też pakuję w słoiki, dowolne ilości, ścieram na szatkownicy, bo na szarlotkę wydaja mi się lepsze plasterki. Początkowo to podgrzewałam lekko w brytfannie, żeby się łatwiej upychało. Aż stwierdziłam, że niepodgrzane też da radę upchać, a mniej zabawy.
Pewną ilość trę w maszynce elektrycznej na najgrubsze wióry, potem do naleśników albo drożdżówek.
W plastry tez mozna przystawką do maszynki, ale ja sobie spsułam ten plasterkujący bęben na burakach dla kóz. Jednak zelmer dziadostwo robił z jakiegoś miękkiego metalu.
Tyle, że suszone mają jednak inne zastosowanie. I też się przydają. Ale dużych ilości suszyć w tym piekarniku elektrycznym bym nie polecała. Trwa to trochę, no i ten prąd. Kroiłam jak leci, bez drążenia. W końcu pestki i tak wypadną. A te błonki z gniazda nasiennego ostatecznie można albo połknąć, albo wypluć wcinając suszki. Gotowanych suszek jabłkowych z kompotu to raczej u mnie nikt nie wyjada. | | | annorl1 | 08.07.2014 13:31:43 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 434 #1883718 Od: 2014-1-18
| takie pytanko, czy te jabłka włożone w słoiki bez grama cukru i zapasteryzowane się nie psują? a co do suszenia, to jak akurat chleb piekę w piecu chlebowym to po chlebie wkładam owoce do suszenia, albo specjalnie palę w piecu chlebowym. jabłka kroję w krążki z gniazdami nasiennymi i tak suszę, no chyba, że kroję w ćwiartki, wtedy wydrążam środek. Iwona, na wiśnie chętnie bym jeszcze wpadła i dzięki za zaproszenie, ale raczej nie dam rady się wyrwać. poza tym w takie upały to mi się słabo robi za kierownicą i wolę nie ryzykować, że jakiś wypadek po drodze spowoduję. ale soków z tych 2 wiader narobiłam trochę i tak część zamroziłam, bo ja soki jak robię to palę pod piecem kaflowym i robię na nim wszelkie przetwory, ale końcówki już nie dałam rady wytrzymać w kuchni i zamroziłam. jak się ochłodzi, albo jak będę paliła bo będę musiała to zrobię z tych mrożonych soki | | | Lhuna | 08.07.2014 15:49:52 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wrocław/Oborniki Śląskie
Posty: 378 #1883792 Od: 2014-1-7
| Piec chlebowy, moje marzenie..zazdroszczę
Wszystko co się porządnie zapasteryzuje, to wytrzyma. Ja trę właśnie w grube wióry(wchodzi więcej niż plasterków ) i upycham, tylko trzeba wiedzieć czy jabłka b.soczyste czy nie, żeby sok przy gotowaniu nie powyłaził ze słoików. Jeszcze jest opcja zasłoikowania, czy mrożenia,teraźniejszego nadmiaru, żeby wykorzystać przy innych, póżniejszych przetworach. Albo "galaretka pektynowa" zrobiona właśnie z tego, co ludzie zwykle wycinają z jabłek (czy np. pigwowców), do wykorzystania jesienią. Tak polecają stare książki, PRL-owskie dobre rady. Dla mnie niezastąpione i bezcenne źródło wiedzy o pastryzacji. | | | Kusy | 08.07.2014 16:08:08 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: podkarpackie
Posty: 223 #1883805 Od: 2013-3-22
| Nie psują sie takie jabłka bez cukru ale pasteryzowane. Przy wersji odwracane słoiki do góry dnem to dodawałam trochę cukru. Robiliśmy też sok z jabłek - jabłka wyciśniete, potem sok podgrzany do 70 stopni i do butelek po kubusiach. Nic się nie działo a soczek był przepyszny, w tym roku tez trzeba bedzie zrobić. | | | annorl1 | 08.07.2014 17:10:14 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 434 #1883858 Od: 2014-1-18
| soki z jabłek robię co roku, takie z miętą, ale to z cukrem, potem do herbatki zamiast cukru, lub do wody, bo w sklepie żadnych napojów nie kupujemy. a ten sok z jabłek to też bez cukru? jeśli tak, to co robicie żeby nie ciemniał? | | | LadyM. | 08.07.2014 19:57:47 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1883998 Od: 2013-3-22
| Ania, ja nie mówiłam, ze robię bez cukru. Daję cukier, ale w zasadzie to tak symbolicznie -dużą łyżkę na duży słoik. Ale jak dziewczynom wychodzi bez cukru, to czemu nie. Jabłka starte puszczają więcej soku niz te szatkoane. I w/g mnie na szarlotkę się nie nadają. Ale tu sa różne szkoły -niektórzy twierdzą, że na szarlotkę tylko tarte.
Ogólnie, z doświadczenia wiem już, że jeżeli chodzi o jabłka, które mają być rozsmażane jest zasadza taka -im drobniej pokrojone, tym trudniej się rozsmażaja. | | | Lhuna | 09.07.2014 23:05:59 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wrocław/Oborniki Śląskie
Posty: 378 #1884937 Od: 2014-1-7
Ilość edycji wpisu: 1 | Ja pastryzuję bez cukru , ale moje jabłka są mało soczyste, więc sok mi nie kipi, poza tym mam manię nie używania cukru (sacharozy), jak się da. Tez uważam ze plasterki są lepsze do szarlotek, ale ja oszczędzam słoiki, głupio to zabrzmi, ale tak jest,bo jabłek , bywa, mam ..bardzo duzo. Sok ciemnieje, to naturalne. Można dodać sok z cytryny ?
I TE PE..pewnie wiecie, że teraz się suszy jagody, najdoskonalszy środek na biegunki. | | | LadyM. | 10.07.2014 08:53:14 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1885101 Od: 2013-3-22
| Lhuna, te plasterki, w trakcie oczekiwania na poszatkowanie całości trochę same z siebie zwiędną.I one są cienkie, bo maszyną albo na szatkownicy kroję, nie z palca. Potem w słoiku ubijam makohonem i jest tego na prawdę duzo, bo po zapasteryzowaniu mało "siada". Na największą blachę jaką mam (taka długa na cały piekarnik i odp. szeroka) biorę 2 duże słoiki. Ale kużden ma swoje sposoby.
A czym słodzisz, jak słodzisz. Bo np. szarlotka, czy konfitury bez cukru pewnie się nie dadzą. Czy nie przyzwyczajasz Muszkieterów do słodkości?
A jak widzisz kwestię bąblowca w kontekście jagód? Ja odpuściłam jednak jagodom. Co prawda małych dzieci nie mam, ale odchudzać się sposobem pani G. nie mam ochoty. Jakiś jeden woreczek lezy w zamrażalniku, może nie przeżyje ujemnej temp. | | | Electra | 22.12.2024 02:17:00 |
|
| | | Kusy | 10.07.2014 16:00:02 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: podkarpackie
Posty: 223 #1885404 Od: 2013-3-22
| Annrol1 soki też bez cukru, nic nie dodajemy, to jest sam sok. Kolor ma poszarzały a jak długo stoi w butelce to to co jest mętne osiada się na spodzie.
LadyM ponoć jak sie dobrze wypłucze to ma być bez wkładki. Co do odchudzania tą metodą to chyba bajka, moja sąsiadka miała bąblowca, nie wiadomo jak długo bo nie miała żadnych objawów. Wykryty przypadkiem jak była na badaniach w innej sprawie. Jest po operacji, wycięcia części wątroby. Szczupła nie była i nie jest. Jeżeli chodzi o mrożenie, z tego co czytałam to niektóre pasożyty czy ich jaja, przetrwalniki, itp. potrafią przeżyć kilka miesięcy w mrozie. | | | LadyM. | 10.07.2014 21:51:34 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1885634 Od: 2013-3-22
| Z tym tasiemcem na odchudzanie to był żart. Gdzieś wśrod onetowych bzdetów wyczytałam, że pani G, ta od wsadzania paluchów do garów, połknęła se tasiemca, coby się odchudzić. Jakiś za mały chyba był, bo jakby jej więcej ostatnio. | | | Lhuna | 11.07.2014 22:57:26 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wrocław/Oborniki Śląskie
Posty: 378 #1886643 Od: 2014-1-7
| Podobno tasiemiec jest doskonały na odchudzanie, ale chyba akurat nie ten jak kupię jagody, na pewno je porządnie wypłuczę kilka razy. Jak słodzę to słodzę, cukierem, bo na ksylitol mnie nie stać, ale tak czy siak jest to sporadycznie. Zresztą, dzieci juz się przyzwyczaiły, i naprawdę nie lubią przesłodzonych - dla nich -rzeczy. W zasadzie nie na temat, ale dla mnie to prawdziwy sukces wychowawczy , to sie pochwalę..Dziewczyny od wtorku śpia w Lubiążu,
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA
, ja jestem z nimi w dzień, mąż przyjeżdża na noc, tak się zmieniamy.
Już dzisiaj nie miałam sił na gotowanie zupy do słoika. Wczoraj przywiozłam ser i kupiłam im buły w sklepie, powiedziały że są ohydne i nie zjadły, dziś kupiłam im po jogurcie z owocami ( rzecz zakazana, więc prawie oszalały ze szczęścia) do owsianki, - póki nie otworzyły, były zachwycone, ale zjadły po dwie łyżeczki i swierdziły że blee. Uprzejmie im wyjaśniłam, że to dlatego, że jedzą dobry chleb który piecze mamusia, bo inaczej by myślały, że to normalne, że bułki są takie paskudne..że nie jedzą syropu glukoz.-frukt. na co dzień, więc ilość słodyczy w jogurciku je powaliła.. Niektórzy mają mnie za wariatkę, ale uwierzcie mi, że one biegają na bosaka od marca do listopada, od roku nie jedzą mięsa, i nie miały nawet kataru od kiedy młodsza nie chodzi do przedszkola. Tak sobie o cukrze myślę, konfitury wiśniowe..do paschy.. | | | LadyM. | 12.07.2014 08:19:49 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1886804 Od: 2013-3-22
| Lhuna, coś mi sie popierniczyło z tymi muszkieterami. Ale fajnie tak, dzieciaki od małego "nie nauczać" na chemii. Moje jak były małe, to mi sie udawało. Ale mi sie zawsze ktos musiał wpieprzyć paradę. Ciociula brała dziecka do siebie i wlekła do makdonalda, mimo, że wrzeszczałam,żeby nie, absolutnie, żadne syfiaste hamburgery (wtedy panowała choroba szalonych krów, a ja mam chyzia na punkcie tego, z czego robi się tam żarcie). Córka bierze czasem na rozum sposób odżywiania, natomiast synowi chemia nie przeszkadza. Żre te chemiczne świństwa, mimo protestów i "puknij się w łysą czachę, co ty jesz".
| | | wchelminiak | 12.07.2014 11:46:48 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Czarnków --> Gajewo
Posty: 341 #1886949 Od: 2013-3-21
| U mnie suszenie przebiega jako dodatek przy gotowaniu. Mam kamienną piecokuchnię z żeliwnym rusztem, więc jak gotuję, to na gorący ruszt idzie suszenie różnistych owoców. Najlepsze wyszły mi w zeszłym roku gruszki, które dostałam w sadzie, kupując owoce. Były już tylko do przerobienia, ledwo trzymały się w całości. To sprawiło, że się skandyzowały! Były jak landrynki gruszkowe! _________________ Waleria
www.pracowniarw.blogspot.com | | | LadyM. | 12.07.2014 13:14:00 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1887027 Od: 2013-3-22
Ilość edycji wpisu: 1 | Waleria, tym nam tu nie. Taką "kamienną piecokuchnię", to masz tylko Ty jedna na całym kozolinie. Ta Twoja "piecokuchnia" to jest "piecokuchnia", która ma wszystkie "piecokuchnie" pod sobą!
Niektórzy, to sobie mogą przy gotowaniu wysuszyć, jak maja zwykłą kuchnią kaflową z "bradrurą". Ja taką niby mam, w rezerwowej kuchni piwnicznej, ale Dzieciatko mi zapiecek uszkodziło podczas ćwiczeń lekkoatletycznych. No a teraz właśnie utwalam 15 litrów wiśni. Będzie trochę dżemu, trochę z cukrem do słoików i troche soku powstało mimochodem. O dziwo, Dzieciątko mi wczoraj pomogło drylować, bez pyskowania. Tyle, że ja wczesniej poświęciłam parę godzin na wciskanie mu całek podwójnych i równań różniczkowych. To już mu pyskowac nie wypadało. I nawet pesteczki powybierało, które drylownica przepuszcza. | | | Lhuna | 16.07.2014 10:40:21 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Wrocław/Oborniki Śląskie
Posty: 378 #1891274 Od: 2014-1-7
Ilość edycji wpisu: 1 | Czy juz kisimy ogórki masowo ( na zimę? )? Po ile macie u siebie? No oczywiście jak nie macie w ogrodzie..to się kisi jak są, wiadomo.
| | | LadyM. | 16.07.2014 12:11:30 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1891382 Od: 2013-3-22
| Ogórki macie na grządce, ale jeszcze nie kisicie, bo za mało/za małe. Za jakieś 2 dzionki. | | | LadyM. | 19.07.2014 08:38:41 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja:: Podkarpacie
Posty: 4536 #1894300 Od: 2013-3-22
| Przedwczoraj zakiszona została (wreszcie) kapusta, a wczoraj start do kiszenia ogórków. Kapusta już rozrabia w wiadrze, dobrze, że wstawiłam w miednicę, bo zaraz byłby potop, choć ze 3 cm luzu od brzegu wiadra było. No, a z ogórkami była mała porażka-wrzuciłam do wiadra, o którym zapomniałam, że jest pęknięte. | | | Electra | 22.12.2024 02:17:00 |
|
|
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|