dżemy, konfitury i te pe
przepisy, uwagi, własna praktyka
Ja suszyłam jabłka w suszarce, bo dogrzewałam psu ganek. Ja czasem suszyłam z pestkami, a co. Wydaje mi się,że to straszne ilości prądu zżera, obojętnie jak suszone, no chyba że ktoś ma piec na drewno. Wtedy paląc jakieś resztki jest ok.
Poza tym, dzieci potrafiły zjeść mój dzienny "urobek" w godzinę.

Ja bym pakowała jabłka w słoiki, starte na tarce (w maszynie), surowe, bez niczego, na : szarlotkę, na ciepło do kaszy jaglanej na śniadanie, na wyjadanie, na co się chce. To jest najszybsza metoda, jak dla mnie, a praktykuję siódmy rok. Niektóre jabłka się rozpadną przy pasteryzacji, a inne zostaną we wspaniałych wiórkach.
I tak właśnie robię aż mi się słoiki skończą, a jabłek miewam zatrzęsienie, bo dysponuję starym sadem.

Jeszcze tylko dodam że czasem się wydaje że ma się czegoś, np. jabłek w słoikach, za dużo wesoły ale potem w kolejnym roku okazuje się ,że są jak znalazł.


  PRZEJDŹ NA FORUM