dżemy, konfitury i te pe
przepisy, uwagi, własna praktyka
Lhuna, coś mi sie popierniczyło z tymi muszkieterami.
Ale fajnie tak, dzieciaki od małego "nie nauczać" na chemii. Moje jak były małe, to mi sie udawało. Ale mi sie zawsze ktos musiał wpieprzyć paradę. Ciociula brała dziecka do siebie i wlekła do makdonalda, mimo, że wrzeszczałam,żeby nie, absolutnie, żadne syfiaste hamburgery (wtedy panowała choroba szalonych krów, a ja mam chyzia na punkcie tego, z czego robi się tam żarcie).
Córka bierze czasem na rozum sposób odżywiania, natomiast synowi chemia nie przeszkadza. Żre te chemiczne świństwa, mimo protestów i "puknij się w łysą czachę, co ty jesz".


  PRZEJDŹ NA FORUM