CZARNA LISTA SPRZEDAWCÓW
Ja też miałam nieprzyjemne przejścia. Pierwsze (było to tak ze trzy lata temu) ktoś chciał sprzedać stadko: 3 kozy saaneńskie i cap. Utrzymane, kochane no cud miód i malina. Fakt że nie było daleko ale... Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to to że w oborze przeznaczonej dla kóz było gnoju do połowy wejścia a nie była to wysoka obora. Wrota też się raczej nie zamykały bo gnój się przewalał przez drzwi. Kozy łaziły w samopas czy to las czy łąki, było ich tam z 15 w przeróżnym wieku a cap z nimi, rzekomo był nowy w stadzie i chowu wsobnego nie było ale przy rejestracji Pani wyszukała że cap na to gospodarstwo był zarejestrowany prawie cztery lata więc ośmielam się wątpić. Pan właściciel Zdzichu wyjeżdżał sobie w delegacje na kilka dni, na tydzień zależy jak potrzebował a że samotny to "opiekę" nad stadem pozostawiał jakiemuś pijaczkowi. I niby ten pijaczek miał mu kozy doić dwa razy dziennie wesoły za stówkę tygodniówkiwesoły kupiłam te pseudo saaneńki bo mi po ludzku żal było na to patrzeć. Wymiona nieforemne -jedno większe, drugie mniejsze. U jednej tyle mleka że jak zajechaliśmy to nie było jak złapać a koza aż beczała przy dojeniu. Ona na dodatek utykała. Jak się okazało złamała nogę i ta się sama !!! zrosła. To jaki to musiał być uraz żeby aż złamała? Podejrzewam że ten pijaczek ją czymś uderzył bo tak patrzył na te kozy ze wstrętem albo może rolnik któremu w szkodę weszła.. Zdzichu sprzedał je za 50zł sztuka (capa gratis dostałam bo podobno mi dobrze z oczu patrzy, szkoda że facet w myślach nie czyta). Jakby chciał sprzedać to bym wszystkie wzięła. Lato było więc jakoś by się sytuacje ogarnęło. Ale nie - ZDZICHU KOCHA KOZY!!! I wiecie co mi powiedział na odchodne? - żeby biedy nie miały bo on to by chciał przyjechać i sprawdzić czy na pewno o nie dbam!? Serio! Była tam też taka bardzo stara biedaczka ledwo chodziła i już chyba ślepa była bo na kopcu kreta się zawadziła i upadła. To była pierwsza koza w tym gospodarstwie - wprost uwielbiana przez Zdzicha:/ Kozy jedyne co miały wspólnego z saaneńskimi to to że białe były. Tzn te które kupiłam bo reszta kolorowa. Chyba panu się bardziej podobały bo za nic nie dał się przekonać. Jak przywiozłam to pierwsze co to szukałam weterynarza do kóz. Dwie miały zapalenie wymion i wszystkie kotne były, nawet taka młodziutka co nawet roku nie miała. Cap był tak osowiały że myślałam że padnie, okazało się że szyją nadział się gdzieś na drut i ten zarósł się. Wet wyciągnął ten drut - nosz kurde miał z 10 cm - oczyścił ranę i zwierz się wylizał. Wet co trochę to albo ch... albo sku... albo jakieś inne inwektywy wygłaszał. Dwie kozy odratowałam i po jakimś czasie poszły do cioci do agro bo ciężkie wykoty a i młodych nie chciały karmić. Trzecia padła razem z młodym przy - podobno przedwczesnym - porodzie. Jakbym gościa spotkała to normalnie nogi z dupy wyrwać. Na szczęście wyjechał do Norwegii a kozy sprzedał oby im lepiej było. Kolejny raz nadziałam się na samym początku pandemii. Na olx ogłoszenie o kozie mieszańcu. Trochę musiałm pokonać ale miałam znajoma znajomej stwierdziła że zna Pana i już niejedną koze kupiła. No i przez telefon człowiek brzmiał rozsądnie. Pojechałam aż w podkarpackie (jestem z północy świętokrzyskiego) i powiem wam że warunki w koziarni były ekstra (chciałabym bym kiedyś taką mieć) ale przy rejestracji okazało się że ... koza została sprzedana trzy lata temu. Jakim cudem jak miała niecały rok? Po wielkich ale to wielkich problemach pan dosłał pocztą inny kolczyk jak się okazało od pięcioletniej kozy z zupełnie innymi danymi. Dobrze że w naszej agencji ludzie życzliwi nawet na kontrolach. Po kolejnym telefonie facet odurzony że co ja chce. Po co mi te papiery jak nie mam w planach zgłaszania do dotacji. Są papiery? są! to co ja jeszcze chce! za dwie stówki może bym chciała rasową zakoconą i jeszcze może żeby sama się odsługiwała. I że ja to w ogóle jakaś namolna jestem i chyba na policje zadzwoni bo może niedługo to pod dom mu zacznę przyjeżdżać. I że chyba nr musi zmienić bo się nie odwalę. Dobrze że ugryzłam się w język i nie powiedziałam że - fakt adres i drogę znam. Normalnie ręce opadają. Nie ma dyskusji w takimi. Stwierdzam że zarówno jeden jak i drugi maja coś z głową. I weź tu innych ostrzeż przed takimi ludźmi którzy jak nic będą cię ciągać po sądach. Więc z tą listą to raczej ostrożnie drodzy forumowicze.


  PRZEJDŹ NA FORUM