Sprzedaż serów i mleka
Mody, no wiem - chodziło ci o to, co zrobić z mlekiem czy serkiem od kilku swoich przydomowych kózek pewnie. Ale to właśnie jest dokładnie to co z grzybiarzami - sprzedajesz wśród znajomych i rodziny i liczysz,że nikt się nie dopierniczy...takie są realia małej produkcji koziej w Polsce. Rynek w zasadzie nam koziarzom obecnie sprzyja - zwłaszcza w terenach miejskich (gdzie ludzie z jednej strony mają coraz większą świadomośc jak trujące jest jedzenie w sklepach , a z drugiej nie mają możliwości hodowania nic samemu, coraz więcej tez dzieci i dorosłych ma uczulenie na mleko(chyba głównie na ten mlekopodobny produkt co w kartonach sprzedają,-p ale faktem jest,że po kozim,prawdziwym mleku zwykle objawy tej alergii nie występują! i ludzie po prostu coraz chętniej poszukują produktów "eko"!
Niestety, mimo iż chęć nabywcza konsumentów jest, to z rynkiem zbytu jest trudniej...Te wszystkie obwarowania i przepisy, które kochana UE nam wprowadziła, sprawiły że w zasadzie jakakolwiek produkcja mleczna przestała być opłacalna. Także w naszych realiach, albo inwestujesz w ogromną hodowle kóz mlecznych - która wcale aż taka opłacalna być nie musi, bo jednak produkty kozie to wciąż towar niszowy na rynku, albo sprzedajesz gdzie się da (głównie pocztą pantoflową, albo właśnie na targach, jarmarkach), licząc na to,że nikt się niedopiep..y zwyczajnie, albo używasz produkty kozie na własny użytek, a nadmiar utylizujesz(niszczysz!!! Bo oddać też nie wolno!)...Także metody "pozbycia się" nabiału koziego niestety leżą tylko w gestii właściciela kóz, zależy to od twojej przedsiębiorczości, znajomości(ile znasz ludzi,którzy mogą być potencjalnymi klientami - ps. u mnie najwięcej towaru "rozprowadza" taka młoda dziewczyna - przychodzi do mnie na konie, a pracuje w warszawie w korporacji, a tam ludzie az się biją o takie produkty od "gospodarza ze wsi"!, ale sami oczywiście dupy nie ruszą na wieś żeby poszukać...), miejsca produkcji(czy mieszkasz gdzieś przy jakimś dużym mieście), no i niestety od szczęścia - czy nie trafisz na jakąś mendę,która właśnie się dopierniczy o certyfikaty, pozwolenia unijne i huk wie co jeszcze...U nas na wsi nawet przy ulicy ludzie handlują swoimi towarami - grzybami, przetworami, owocami i warzywami, ale i mlekiem czy drobiem - ale my mieszkamy przy duzej krajowej drodze, prowadzącej wprost do warszawy(kupują głównie warszawscy "działkowicze" jak po weekendzie do domu wracają) - u nas nikt nalotów na tych ludzi handlujących nie robi, ale jednak tak do końca zgodne z prawem to to nie jest...


  PRZEJDŹ NA FORUM