Kozy - problemy natury prawnej ( wredni sąsiedzi itd.)
Kozy - problemy natury prawnej ( wredni sąsiedzi )
Po prostu przestrzegam , bo akurat w mojej sprawie przed zakupem gospodarstwa sprawdziłam wszystkie dostępne w urzedach dokumenty i wszystko było ok(nawet w PINB twierdzili najpierw ,że jest ok, bo nr pozwolenia na budowę spornego budynku w archiwach się zachował) i naprawdę gdyby nie tak złośliwi i podli sąsiedzi to żyłabym pewnie do śmierci w słodkiej niewiedzy o wejściu w posiadanie samowolki. Bo budynek był postawiony zgodnie z prawem(trochę za blisko granicy, ale w tamtym czasie to było dozwolone pod warunkiem zgody sąsiada, a okazało się,że ten sąsiad-dziadek obecnych sąsiadów- po roku od rozpoczęcia budowy-jak budynek już stał- zgodę przed sądem wycofał,-p Dlatego zapadł wyrok o rozbiórce lub przebudowie tego budynku gospodarczego. I tak jak pisałam, w gminie ani starostwie ani sądzie,już dawno nie mieli tych dokumentów że coś z budynkiem było nie tak(mieli tylko pozwolenie na budowe i plany które wtedy były w gminie poskładane, ale to wszystko wtedy było zgodnie z prawem załatwiane)- dlatego jak ja się dowiadywałam, a mieli pozwolenie na budowę, to twierdzili,że jest wszystko ok. Zreszta mieszkam w tym miejscu od ok 15 lat, a sporny budynek dokupiłam 6 lat temu, nigdy nie słyszałam od nikogo,że cos z tym budynkiem jest nie tak(ci podpierdalacze tez nigdy wcześniej sie nie skarzyli,ze im przeszkadza, a powinien być np przebudowany-a wiedzę taką mieli, bo cały czas trzymali te dokumenty po dziadku). jak pisałam, dopóki spłacałam kredyt, to nic nie robiłam - jeżdziłam kilkunastoletnim cieniasem, mieszkałam w tym starym domku z czerwonej cegły i nieraz musiałam nawet pozyczyc od kogos pieniążki jak cos wypadło,żeby na zycie starczyło...A jak spłaciłam główny dług i zaczelo mi się lepiej wieśc, to sąsiedzi jakby "pierdolca" dostali...w sumie to nawet o nic konkretnie. Moze jakoś sie nie przyjażnilismy, ale dzień dobry mówilismy sobie - az do dnia w którym przyszło mi pismo z inspektoratu,że sąsiedzi podali mnie o ten stary budynek gospodarczy...I sie zaczeło, właśnie niszczenia naszego mienia, a to ataki na zwierzeta, a to wyzwiska i grozby pod adresem moim i mojej rodziny...Oni nawet nie to,ze jakieś odszkodowanie chca, po prostu chcą żebyśmy musieli przebudować ten budynek za naprawdę duze pieniądze...Taka czysta podłość i hipokryzja(bo matka tej sąsiadki,która też z nimi mieszka to na wszystkie pielgrzymki i modlitwy lata,-p Właśnie tacy są ludzie na wsi!A tyle co my im pomogliśmy (rodzina patologiczn, 6 dzieci, bez samochodu byli,więc nas jak darmową taksówkę traktowali- a to żeby z dziecmi do lekarza a to coś załatwić, a to pomóc tej babie bo z maleńkimi dziećmi sama musiała sobie radzić...) I jak najstarsza z ich córek się odchowała, to tak się właśnie nam odwdzięczyli...


  PRZEJDŹ NA FORUM