Poronienie u młodej kozy
Czy tulko ja mam takiego pecha :-(
Pisalam tutaj wczesniej , ze boje sie xe moja koza moxe wczesniej urodzic. Niestety tak sie stalo poronila miesiac przed, mniejsza jiz o te kozlaki ,ale moja ukochana kozka odeszla byla jak pies od malutkiej uratowana od smierci. Jak juz wczesniej balam sie o to ze moze sie tak stać zwiekszylam dawke wiramin(dl zalecen weta). Po poronieniu kiedy weterynarz oczyscil ja byla ok.jedyny najwiekszy problem to to ze nie wydalila łożyska, wet powiedzial ze powinna wydalic. A dzien po tym taka troche osowiala. Zadzwonilam do weta, powiedzial ze nie wydalila podal antybiotyk i globulke na rozkurcz. Niestety po kilku godzinach bardzo oslabla znowu pi weta, drogi rodne zamknęły sie, ale przez te leki mialy wywolac wydalanie. Niestety nastepnego dnia weterynarz przyjechal i powiedział ze odeszła . Moja ukochana kozka:'(. Teraz nwm czy prowadzic moje male stadko. Od 3dni nie moge sie pozbierac, nie wierzylam ze odejdzie. Czytalam ze ktos mial taki pezypadek i jemu przezyla ,dlaczego ja mamnie takiego pecha?!😭,


  PRZEJD NA FORUM