Martwe koźlę-opieka nad matką
A co się z ta koza działo, ZANIM poroniła. Była na zewnątrz, była z innymi kozami razem, była w osobnym boksie? Ile miała do wykotu (czy to było poronienie czy po prostu martwy wykot?)?
Czy (jeśeli poroniła) to "tak z siebie", czy latając pośliznęła się i upadła, czy została pobodzona przez inne kozy?
A może właśnie kozioł nadmiernie "obskakuje"?

Moja czarna koza boi się wszelkich hałasów. Nawet wkrętarka akumulatorowa wpędza ją do norki pod złobem, ale właśnie w takich sytuacjach nie lata, jak poparzona (choć jest totalnym wariatem) tylko kładzie sie i "chowa".
W okresie fajerwerkowym chyba musiałabym psy i jednego kota zabrać z sobą do kóz, żeby być z kozami. Nie da rady. Zabezpieczam psa, bo żadne piguły na niego nie działają. A debile hukają od południa w sylwestra i od południa w Nowy Rok. Jak to mówią starzy górale "na głupotę lekarstwa nie ma".



  PRZEJDŹ NA FORUM