Inne zwierzęta w naszych gospodarstwach
I nie dostaje palmy, gdy któraś z krów ma ruję?
Dawniej na wsi niektórzy trzymali buhaje rozpłodowe i słyszało się mnóstwo opowieści o wypadkach spowodowanych ich agresją.

Mój mąż miał ogiery, ale to były znacznie spokojniejsze zwierzęta. (Nawet, dziecięciem będąc smarkatym jeździł oklep na takim) Potem były już tylko klacze i jedna z nich była zdrowo wlanięta. Już nie pamiętam, jak je obsługiwałam, kiedy mąż lądował w szpitalu, ale przecież musiałam między nie wejść, żeby napoić.
Trochę takich hardkorów przerobiłam. Jak kocąca się, olbrzymia maciora i "uważać, żeby nie przygniotła", więc co prosiak wyskoczył, to go wykradałam do kosza...

Przed tym bysiem i tak bym wiała w panice. Co on by natychmiast wyczuł i podążyłby zapewne kłusem....


  PRZEJDŹ NA FORUM