Rozstania z kozami
Zdarza się, że wet leczy i nie wyleczy. Mój Stefan był leczony łącznie 3 tyg. I skończyło się, jak się skończyło.

Ale te karty mają obowiązek pisać. Nie, że Ci powie ile karencji. Często podają po kilka leków i co? spamiętasz te karencje.

Ci weterynarze z tej samej lecznicy, czy z różnych? Dziwne obyczaje mają.

Moi weci wszystkie leki wpisują do komputera pod konkretne moje zwierzę. Dawniej psom i kotom kazałam pisać w książeczki, co dostały. Ostatnio odpuściłam, bo piszą w komputer, a tylko do nich chodzę.
Ale dla kóz, nawet jak przyjeżdza do domu na ciąg dalszy leczenia to już ma kartę z sobą wypisaną i muszę mu potwierdzić podpisem, że dostałam. Jedynie MastiJet dostałam bez karty leczenia, podciągniety pod psa (bo oni tego używają na rany, ropnie itp)
Tylko te stare łajzy, z dawnej państwowej lecznicy maja dawne obyczaje - tu usypie w paputek, tam usczypie odrobinę i nawet nie wiesz co dostałaś. Tak, że mijam ich z daleka.


  PRZEJDŹ NA FORUM