Rozstania z kozami
smutny Co do "kolegów myśliwych" to każdy chyba ma swoje zdanie...koło mnie nie ma juz ani 1 zajączka, a kilka lat temu było ich sporo, kilka nawet odchowałam na kozim mleku, było tez stadko saren, 8 samic i koziołek, ale odstrzelone juz wszystkie. Szkody rolnicze robiły na nadwiślańskich łakach zapewnesmutny
Inna sprawa ze 2 lata temu w październiku zawsze w weekendy," coś" zagryzało u sąsiadów moich rodziców, kury, kaczki, kozy, owce w stajniach i oborach, nikt tego nigdzie nie zgłaszał, bo koze to za 50 zł mozna tam kupic. Ale jak u moich rodziców ogrodzenie kurnika zostało zniszczone, woliery drzwiczki powyrywane z zawiasów i około 100 sztuk ozdobnych ptaków pogryzione to wezwaliśmy policje. PAni policjantka z rumieńcem mowi..."pewnie szczur", za tydz około 16 myśliwi chodzili po polach a ich psy od razu do kurnika moich rodziców...zagryzły kilka sztuk , które sie Cudem wcześniej schowały, mój brat , który usłyszał i wybiegł został pogryziony...policja, prokurator, świadkowie...wszystko umorzone...nikt nie chciał już walczyc prywatnie z panem myśliwym doktorem kardiologiem u którego się większośc leczy...
# sprawa mam autystycznego syna, który jest nadwrazliwy słuchowo, funkcjonuje całkiem dobrze dzieki terapiom, jest w normalnym liceum, kiedyś, po strzale koło okna "pana myśliwego" 11 lat terapii legło w gruzach, przestał mówic, siedział na dywanie z zatkanymi uszami i kiwał sie tak jak wtedy gdy był malutki....kilka lat zajęło przywrócenie go do stanu sprzed strzału,zrezygnowałam z pracy, większośc kasy którą zarobi mąż idzie na terapie. A najnowsza ustawa którą mają w rządzie podpisywać... to nie wiem co będzie...teraz koło domu mi nie łaża, pogadałam w lokalnym kole ale co będzie od października....


  PRZEJDŹ NA FORUM