Rozstania z kozami
U mnie w okolicy jest taki dziwny zwyczaj, że wielu gospodarzy trzyma, posiada nawet 10 psów i więcej.
Nie wiem skąd to się bierze, ale te psy nie mogą się u takiego, pożal się Boże gospodarza , wyżywić.
Dlatego też są one wypuszczane nocą do lasu, aby sobie coś znalazły do żarcia. Jeśli w pobliżu znajduje się jakieś gospodarstwo , czy zwierzęta gospodarskie, to często dochodzi do takich rzeczy.
Policja i służba leśna przyjeżdża do takiego kretyna, a ten z rozbrajającym uśmiechem wzrusza ramionami i mówi , że to nie jego pies.
Jeszcze kilka lat temu, myśliwi mieli prawo odstrzelić w lasach takie drapieżne, zdziczałe psy, dzisiaj już nawet tego nie mogą( oczywiście zgodnie z prawem)
Co do kwestii, że należałoby potraktować ołowiem takich właścicieli psów , to się oczywiście zgadzam, ale opowiem jak to się skończyło dla mojego kolegi-myśliwego, którego w lesie, w zimie obskoczyły takie głodne psy.
Otóż ów myśliwy , wystrzelił w powietrze na postrach, ale to nie poskutkowało, więc jednego z tych psiurów zastrzelił. Niedługo po tym przybiegł do niego właściciel tych psów, mieszkał nieopodal lasu i usłyszał strzały, miał w ręku widły, był też pod wpływem alkoholu i z wiązanką przekleństw rzucił się na niego. Kolega załadował i głośno go ostrzegł, że będzie strzelać, jeśli ten nie zatrzyma się.
Wystrzelił dwa razy pod nogi pijaka z widłami, dopiero wtedy tamten się zatrzymał.
I co zrobił ten bandzior?
Wyjął komórkę i zadzwonił na policję, że ktoś chce go zabić i zastrzelił już mu psa. Policja szybko w takich przypadkach przyjeżdża, wtedy też przyjechała i mimo, że napastnik był pijany i niewiarygodny , to sprawa ciągnie się w sądach do dzisiaj, a kolega jest zawieszony w prawach myśliwego.
Jak w takich warunkach prawnych, człowiek może bronić siebie, czy rodziny, nie mówiąc już o obronie kogoś obcego. Teraz każdy z nas myśliwych odwraca się plecami, patrzy w niebo, nawet jak widzi , że takie psiury rozdzierają komuś obcemu owcę , czy porywają gęś.
Oczywiście ja osobiście, jak tylko zobaczę coś takiego i upewnię się, że nie ma świadków, zrobię co trzeba, ale problemu to nie rozwiązuje.


  PRZEJDŹ NA FORUM