Wypadki przy kozach
[quote=LadyM.]Mały spryskiwacz je przestraszy wystarczająco. Na każdego zwierzaka takie psiknięcie woda w nos działa.

Więc jak się nie da inaczej to psikaj. Właśnie takim spryskiwaczem, jak do kwiatków, nie sikawką wielkanocną, choć ta poręczniejsza by byłą, bo w kieszeni się zmieści. Jest to niewygodne nieco, ponieważ wypadałoby poruszać się wśród kóz ze spryskiwaczem w ręku. Bo przecież nie popsikasz ich "na dzień dobry", tylko w momencie, gdy widzisz, że koza ma zamiar Cię zaatakować.
Tyle ,że to psikanie może w końcu doprowadzić do tego, że koza będzie się bała podejść.

Vader, wybacz, nigdy nie byłam w wojsku, więc jakoś nie trafia do mnie "ten specyficzny" poziom humoru.
Podejrzewam, że liczba dziesiątków lat jest podobna u mnie, jak u Ciebie, w związku z czym, po doktórze spodziewałam się humoru wyższych lotów. (Jakoś idealistycznie podchodząc do sprawy, nie biorąc pod uwagę ostatnich licznych kontaktów z doktórami, z których wynikało, że nie należy się spodziewać. Uprzedzająć - nie, nie jestem na wymarciu. Mam cięzko chorą, samotną osobę w rodzinie, którą się zajmuję)

[quote]Weź przykład z LadyM, u niej to kozucha staje na baczność jak tylko pani pokaże palec, a nie jakieś tam bezczelne obwąchiwanie kieszeni. [/quote]

No, widzisz? To jest siła autorytetubardzo szczęśliwy
Ale obwąchiwanie kieszeni, nawet wyciąganie z niej chleba, wtykanie łeba pod paniną pachę, nawet ciągnięcie za bluzę ((dawaj babo, szybciej to żarcie!)są dozwolone. Niedozwolone jest tylko walenie z łba...[/quote]
A ssanie ucha też dozwolone? Moja Malwinka jak tylko na stołek siadam do dojenia, to od razu(chyba, że jabłek nakroję)odkręca głowę i albo włosy mi strzyże smutny, albo właśnie ucho posysa, a nawet podskubuje zmieszany.
Włosy mam już każdy innej długości, ale o uszy, to się troszkę boję-a jak jej przyjdzie do głowy zęby zacisnąć podczas tych pieszczot?
Marnie widzę siebie bez ucha eh
Co do Lucy i opryskiwacza, to mam opory tego typu, że obawiam się, że była bita u poprzedniego właściciela i stąd jej reakcje.
Nie bardzo wiem co czynić.
Dzisiaj np. powitała mnie przerażona, wbita w róg pomieszczenia. Aż mi się serce ścisnęło. Podchodzę, przemawiam łagodnie, pogłaskać próbuję, a ta kłap zębami-całą kozią szczękę mam odbitą na dłoni smutny I jeszcze z dyńki chciała poprawić, ale w porę odskoczyłam.
Boję się, że jak ją jeszcze postraszę, to już nawet dojenie przy udziale męża nie będzie możliwe.


  PRZEJDŹ NA FORUM