Wypadki przy kozach |
Mały spryskiwacz je przestraszy wystarczająco. Na każdego zwierzaka takie psiknięcie woda w nos działa. Więc jak się nie da inaczej to psikaj. Właśnie takim spryskiwaczem, jak do kwiatków, nie sikawką wielkanocną, choć ta poręczniejsza by byłą, bo w kieszeni się zmieści. Jest to niewygodne nieco, ponieważ wypadałoby poruszać się wśród kóz ze spryskiwaczem w ręku. Bo przecież nie popsikasz ich "na dzień dobry", tylko w momencie, gdy widzisz, że koza ma zamiar Cię zaatakować. Tyle ,że to psikanie może w końcu doprowadzić do tego, że koza będzie się bała podejść. Vader, wybacz, nigdy nie byłam w wojsku, więc jakoś nie trafia do mnie "ten specyficzny" poziom humoru. Podejrzewam, że liczba dziesiątków lat jest podobna u mnie, jak u Ciebie, w związku z czym, po doktórze spodziewałam się humoru wyższych lotów. (Jakoś idealistycznie podchodząc do sprawy, nie biorąc pod uwagę ostatnich licznych kontaktów z doktórami, z których wynikało, że nie należy się spodziewać. Uprzedzająć - nie, nie jestem na wymarciu. Mam cięzko chorą, samotną osobę w rodzinie, którą się zajmuję) [quote]Weź przykład z LadyM, u niej to kozucha staje na baczność jak tylko pani pokaże palec, a nie jakieś tam bezczelne obwąchiwanie kieszeni. [/quote] No, widzisz? To jest siła autorytetu Ale obwąchiwanie kieszeni, nawet wyciąganie z niej chleba, wtykanie łeba pod paniną pachę, nawet ciągnięcie za bluzę ((dawaj babo, szybciej to żarcie!)są dozwolone. Niedozwolone jest tylko walenie z łba... |