Rejestracja kozy |
CheNelly pisze: Ale nie rozumiecie, że kolczyki służą głównie temu, żeby nie rozprzestrzeniały się choroby zwierzęce? Zaraz ktoś powie "ale mój dziadek 50 lat temu nie miał kolczyków i krowy miał zdrowe". Tak, jasne, miał zdrowe przez 5, 10, 15 lat, a może i całe życie, ale wieś dalej wszystkim popadały krowy albo rodziły nieżywe cielaki. Sami się szczepicie, macie numery PESEL, NIP, dowody osobiste. Wysyłacie dzieci do szkoły, chodzicie z nimi do lekarza, może chodzicie do pracy. Wypełniacie PITy, deklaracje i za przeproszeniem w pizdu innych dokumentów. Ale jak trzeba zrobić coś dla własnych zwierząt to co, za trudno? Za dużo roboty? Za duże zamieszanie? Przepisy dotyczące rejestracji nie są jakieś wygórowane. Każda koza ma mieć kolczyki, jak coś się urodzi to ma się aż pół roku na zgłoszenie kóz! Do tego prosta księga rejestracji stada - to nawet pomoc dla was, bo wszystko jest czytelnie napisane, kiedy jaka koza się urodziła, kiedy była zgłoszona, kto jest jej ojcem, a kto matką. Jedyny koszt jaki się ponosi to kolczyki, można sobie zamówić nawet 20 na przyszłość i nie będzie trzeba co roku chodzić po nadanie numeru stada. Wszystkie rejestracje itp. można załatwić sobie przez internet albo wysłać druczek pocztą. Bądźmy odpowiedzialnymi właścicielami. Zwierzęta, które mają kolczyki, są objęte bezpłatnymi badaniami weterynaryjnymi, które wykluczają poważne choroby. W ogóle się z tym nie zgadzam. Cała szopka ze znakowaniem służy dwóm rzeczom. Mianowicie stworzeniu intratnych stanowisk urzędniczych i rabowaniu naszych pieniędzy w postaci kar i grzywien. Oczywiście tajemnicą poliszynela jest to co przedstawiam, a argumenty oficjalne są ZAWSZE takie same tzn, służy to dla naszego dobra czyli w tym przypadku zapobieżeniu chorobom kóz. Ktoś powiedział kiedyś powiedz największą bzdurę a ciemny lud to kupi. I niestety tak jest. Otóż dlaczego kolczykowanie nie służy dobrostanowi zwierząt. Po pierwsze w samym woj. lubelskim na 12000 kóz znakowanych jest 2000 czyli mniej niż 20% W innych województwach jest podobnie. W Polsce od wielu wielu lat nie było pomoru kóz czy owiec i nadal nie ma. Gdyby kolczykowanie zapobiegało by chorobom to powinniśmy mieć autentyczną plagę kozich chorób. Więc jak widać z tego nie występuje związek przyczynowo skutkowy związany z chorobami kóz. Jeżeli ktoś odpowie, że jakby wybuchła epidemia to łatwiej byłoby ja zwalczyć to odpowiadam. Kury chorują na salmonellę, ptactwo domowe przenosi ponoć ptasia grypę, króliki myksomatozę i żadne z tych zwierząt nie jest rejestrowane. Dodatkowo nikt nie wymaga od kóz badań okresowych tak jak w przypadku krów. Dlaczego? Bo argument, ze kolczykowanie kóz jest dla zdrowia jest absolutnie nieprawdziwy. Po drugie: zdrowa koza niekolczykowana nie może zostać zarejestrowana. Dlaczego? Powiedzmy kupiliśmy kozę bez kolczyków choćby nieświadomie. Koza zdrowa przebadana, ale nikogo to nie obchodzi. Można zarejestrować kozę chorą byle zakolczykowaną, zdrową nawet po championach ale bez kolczyków nie i tyle. Więc widać że zwalczanie chorób to tylko zasłona dymna, a cel jest represyjny dla posiadaczy i tworzy stołki dla przyjaciół radnych, posłów i innych świn przy korycie. Dodatkowo sam fakt kolczykowania wiąże ręce hodowcom i czyni ich hodowlę dużo mniej opłacalną. Bo co zrobić z nadmiarem koziołków? Ubój wiąże się z koniecznością odpłatnej utylizacji wnętrzności co przy niewielkiej cenie żywca koziego eliminuje kozę jako zwierzę legalnie rzeźne. Oczywiście jak to robić nielegalnie to wiemy. Wiemy jak załatwić nielegalnie kolczyki, wiemy też że kozła należy ubić przed 180 dniami i nic nie zgłaszać. Tylko dlaczego państwo zmusza nas do wałków? Dlaczego państwo robi z nas przestępców?I dlaczego musimy nieustannie żyć w strachu przed biurwami grasującymi na nas za nasze nota bene pieniądze? |