Ja miałam do czynienia i to 2 razy z takimi racicami. Raz jak kupiłam 2 dorosłe kozy, a 2 raz jak pożyczyłam na miesiac capa do moich kóz. To moje kozy przy nim, to był cud, miód i malina :O Moim kozom długo trwało zanim przycięłam tak na dobre jak powinno wyglądać. "Ciachałam" co jakiś czas po trochu. Teraz nie pamiętam, ale gdzieś tu jest mój wpis na forum o tym przycinaniu. Kawaler miał takie racice jak na zdjęciu, później już zdjęć nie robiłam, a szkoda. Biedny, ledwo chodził, no ale w stajni to on całe życie był na sznurku uwiązany Dla kawalera nie miałam dużo czasu, bo tylko miał być u mnie miesiąc. Więc przycinałam przez kilka dni po kawałku. Już nie pamiętam, ale ekspresem go "załatwiła" 2-3 dni. O dziwo, stał bardzo spokojnie przy tej czynności. Oczywiście obok miska z ciepłą woda i mydlinami z szarego mydła i szczota. Raciczka w miskę coby odmiękła, czyszczenie szczotką i obcinanie. Jak nie będzie bardzo wierzgała, to ja bym przycięła jej racice. Ale jak będzie szalała, to bym zostawiła, bo to jednak końcówka ciąży.
A tak wyglądały racice pożyczonego kozła, jak go przywieźliśmy.
|