Prawidłowy odchów koźląt
To ja na pocieszenie napiszę, trochę nie w temacie ale też o dzieciach-zwierzątkach.

Jak pierwszy raz wykociła się moja króliczka, jak prawie każda nadgorliwa "mamusia" sprawdzałam średnio co pół godziny, czy się "prawidłowo" zajmuje młodymi(czyli leży w gnieździe i karmi jak suka czy kocica) i oczywiście ani razu nie było jej w gnieździe.
Siedziała sobie na kartoniku z daleka i obserwowała.
Więc w lekkiej histerii uznałam że pewnie nie żyją, "męż" taki sam mądry jak ja, przyznał mi rację, no i nakazałam pójść i wynieść te "trupki".
Chyba na szczęście wywołaliśmy królicę z pokoju,żeby jednak nie widziała co tam się dzieje, mąż jest od brudnej roboty to biedak poszedł i woła mnie za chwilę "Słuchaj jest chyba 6, wszystkie żywe", poszłam a tam jest kilka różowych,ślepych golasów podskakujących w poszukiwaniu cyca.
No więc sięgnęłam do "literatury naukowej" i doczytałam, że królik jak zając, karmi dzieci 1-2 razy na dobę, prawie w biegu( co zresztą później już sama zaobserwowałam), tak żeby potencjalnym drapieżnikom nie zdradzać obecności dzieci.
A Ruda, jak wróciła od razu poszła sprawdzić czy nikt gniazda nie ruszał, oczywiście z daleka, żeby nam nie pokazać co ona ma, nie zwąchała różnicy i wskoczyła na punkt obserwacyjny.

Tak więc Wandziu nie stresuj się, jeśli maluchy nie wyglądają na osowiałe i chore, nie wrzeszczą, to na pewno nic im nie jest.



  PRZEJDŹ NA FORUM