Hyde Park czyli miejsce do pogaduch "nie na temat"
Och, och. Głośno nie mów, bo Cię zjedzą.
Ja powiedziałam głośno na FB, że moja Księżniczka leci za sarnami i prawie, ż ezlinczowana zostałam.
Ale w jej wydaniu to żadne "gania sarny" Miniaturowy sznaucer, stary i spasiony może sobie poganiać.
Księżniczka musi być luzem, bo inaczej nie pójdzie. To jest cyrk, ale nie mogę jej ciągnąć na sznurku na siłę i wydzierać się na nią, ż ema iść na przód, bo to nie o to chodzi ze spacerem. Sarny są. My idziemy normalnie. Nikt nie wrzeszczy, nikt nie szczeka. One wstaja i się powoli formują do spierniczania. Jak widzą, ze nadal idę w ich stronę, to wieją. Jeżeli nie zapnę Księzniczki odpowiednio wcześnie (co na ogół się udaje), to ona leci za nimi. Tyle, ze zaczyna lecieć mając min. 50m dystansu i ten dystans się zwiększa, bo Księzniczka nie sarna. Daleko nie poleci, bo nie da rady. Tyle, że się uszlaja i zmęczy.Czarna spuszczam czasem w drodze powrotnej, jak wiem, ze już żadnych saren na horyzoncie, kotów polowych ani szwendających się psów. Jak są puste pola -puszczam ją z linka. Jak w koło rzepaki = nie puszczam wcale,bo jak by się ta linka zaplątała, to po rzepakowych żniwach znalazłabym szkielet na środku pola.


  PRZEJDŹ NA FORUM