Ludzie, kozy i ...
    alina007 pisze:

    Cisza na Forum, jak po śmierci organisty.. to pomarudzę.. Jakoś tak powyłaziło, że komplikacje życiowe doprowadziłyby mnie do domu Wariatów, ale zawsze jakiś zwierz pomógł nie oszaleć. Ale odkąd mam te moje Córy Szatana to już całkiem nie da rady zwariować. Jak to na wsi, przybysz z miasta - idiota, do tego odtwórca historyczny, przebiera się w te dziwne średniowieczne (jakie???!!!) ubranka, to jeszcze kozy sobie kupila! Wariatka, szkoda dzieci i chłopa! Ale daję radę!
    No kocham je i chyba o tym wiedzą! Weterynarza mamy we wsi baranka, więc do kozy zapraszam okolicznościowo oczko. O przygodach z kolczykowaniem itp mogłabym encyklopedię napisać, ale po co? W niedzielę moja faworyta, Eufrozyna dziwnie się zachowywała. Głupek z miasta jestem, ale zauważyłam, że chyba coś nie tak, bo nie przeżuwa i wygina się nienormalnie. Wzdęcie jak smok! Nie wchodząc w szczegóły... (sąsiad: chcesz to ci ją przekłuję), w sumie dobrze radził, ale chciałam spróbować jakoś tak nieinwazyjnie pomóc. (W końcu deklamując koziołka Matołka, odebrałam poród od niej), masowałam, lałam drożdże do gęby, głaskałam , śpiewałam, znowu masowałam.... no i Eufrozynka jak nowa! Strasznie się cieszę! A ponieważ nikt z otoczenia nie chce ze mną rozmawiać/słuchać/radować się/uczestniczyć, to wylałam swoje zadowolenie TU!
    Druga kozica Gryzelda jest już po machaniu ogonkiem i wizycie u Koziołka, a Meluzyna (trzecia kózka, rozrabiaka) się rozkręca i czekamy wiosny i małych miłości!
    Kochać KOZY!
    pozdrawiam

    monia8366 pisze:

    Cieszę się Twoją radością i popieram kozy po prostu się kocha. Wiem co znaczy więź miedzy nimi a nami, jaka nie raz potrafi być silna. Wiem także jak jest kiedy bliscy nas nie rozumieją i jesteśmy z tą radością całkowicie sami. To nie jest łatwe często i niszczy wiele. U mnie zniszczyło w większym stopniu małżeństwo, ale po tym czasie wiem że jeśli druga osoba nas nie wspiera i nie rozumie to ile w niej miłości ? No troszkę zagalopowałam się z rozmyślaniami ale tak jest. Dziś po 1,5 rocznym życiu w mieście wracam znów do pasji wracam do kóz i zwierząt w gospodarstwie za którym tak tęskniłam i tym razem z człowiekiem który podążą ze mną ramię w ramię z planami. Postaraj się rozmawiać o tym co czujesz by nie powstał mur między tobą a bliskimi. Powodzenia życzę w realizacji pasji i życzę najwięcej miłości i najwięcej pomyślnych wykotów i najmniej chorób.

    alina007 pisze:

    Nie jest aż tak źle. Ja po prostu za dużo gadam i może stąd czasem przemęczenie materiału. Wsparcie jest! Co nie zmienia faktu, że te TYLKO MOJE radości związane z kozicami, są moje i cześć. A, że serki wspaniałe, że w Pomorskim marnie z kozami i produktami z mleka koziego więc sprzedają się cudownie i cała rodzina korzysta? wydoić tych moich wariatek i tak nie pozwoliłabym nikomu. Normalnie nie zasnę jak sześciu cycuszków nie po dotykam oczko. Tobie również życzę szczęścia i wszelkiego kozodziejstwa! Moja Babcia pochodziła z Wielunia pod Częstochową, oczywiście miała kozy!bardzo szczęśliwy


  PRZEJDŹ NA FORUM