Problemy trawienne: wzdęcie, zatrzymanie żwacza
Witam wszystkich po długiej przerwie!

Jak to mówią: "jak trwoga to do Boga" wiec pojawiam sie z prośba o pomoc i burze mózgów.

Wczoraj moja Mela rano zjadła śniadanie - siano, potem szatkowania marchew z burakami i owsem oraz kreda pastewną. Wszystko było ok, była energiczna.
Koło południa wyszły razem (Mela i jej córka Zuzia) na ogród, ale długo nie chodziły, jakieś 30min, pogoda nie sprzyjała wiec zabrałem je do obórki.
Jakos koło godziny 15tej Mela zaczęła robić sie osowiała - stała, patrzyła w jedno miejsce, nastroszona sierść. Brzuch raczej w normie, bez wzdęcia, widac było ze podjadla ale doły głodowe były widoczne. Niestety nie miała cofki a zwacz nie pracował.
Dostała drożdże paszowe, napar z kopru włoskiego i rumianku. Wymasowalem brzuch, założyłem derkę. Nic sie nie zmieniało.
Dzis rano konsultacja z weterynarzem. Niestety nie doradził nic konkretnego. Mela dostała Biopropil. Masowanie brzucha, długie chodzenie. Brak poprawy. Zaczęła sie chwiać na nogach. Zwacz dalej nie pracuje, cofki nie ma. Ale o dziwo je - zjadła dzis siana. Nie jadła co prawda tak łapczywie jak zazwyczaj ale trochę zjadła. Nie zauważyłem by sie przy mnie załatwiała, ale widziałem odchody zbite w twardy stolec.
Zamierzam jej jeszcze podać drożdże. Martwię sie tym ze tak nagle ją złapało, właściwie bez powodu, i tym ze nie ma poprawy.
Może ktos coś doradzić?


  PRZEJDŹ NA FORUM