Utylizacja
ech, staruszka kózka była u nas rok i spodziewaliśmy się że długo nie pożyje; jedyne czym nas zaskoczyła to tą ciążą i dwiema pięknymi kózkami (Kanka i Inka, jak je 4-letnia córcia nazwała). W czerwcu mieliśmy na nią kupca, choć nie szukaliśmy, ale dzieci się nie zgodziły (Róża była kozą Miłosza, i nawet gratyfikacja finansowa go nie ugięła, a dostałby całą kwotę za kozę) Tyle że wspomnień Róży, która była kozą "wredną" i starą - oddali nam ją za darmo, ale u nas była kozą kochaną i poukładała nam relacje w stadzie a dwie córcie to najlepsza po niej pamiątka.

A co do utylizacji... mąż się tym zajął, nie jesteśmy rolnikami, brakuje nam trochę ziemi, koszt 170+dojazd


  PRZEJDŹ NA FORUM