Siano w kostkach?
Dla 2 koni jeszcze kilka lat temu kosiłam kosą (umiem ładnie kosić, ale wyklepanie kosy to dla mnie nieosiagalna umiejętność), rozrzucałam, wałowałam i kopiłam drewnianymi grabiami. Kurcze, do pomocy nikogo... A tu, młoda siksa z miasta zamiata kosą i ma siano własnego luzem na pól roku. Sąsiedzi wciąż dziwnie na mnie patrzą "Że też jej się chce..."
Ale do rzeczy. W górach wciąż widać ostrewki (sterczące na łąkach kostrpate słupeczki). Na nich się układa siano w taki sposób, że moknie tylko po wierzchu- wewnątrz jest suchutkie i dobre. Z ostrewk się zwozi i skarmia bezpośrednio. Najlepiej wozem konnym. Stare czas: konne kosiarki, przegrabiarki. Jaka praca była przyjemna. A i sąsiad sąsiadowi nie wilkiem , tylko sobie pomagali wzajemne. Mleko zsiadłe, chleb własny, pomidor, wino z wodą.
W innych rejonach stawia sie płotki, wyższe lub nizsze i na nie narzucało się/narzuca siano podobnie jak na ostrewki. Są jeszcze dachy 4spadowe, które montowane są na 4ch słupach i pod ty składowane siano. Dach z mozliwością regulacji wysokości. To stare metody, chyba już do obejrzenia w skansenach.
Najfajniejsze siano jest luzem, warto po skoszeniu (niech już będzie kosiarka) pomachać dla zdrowia grabkami i dla 2,3ch kóz to naprawdę niewiele, a radość kóz, bezcenna aniołek. A pogoda w tym roku napierwszy poos była bardzo uprzejma. Kto nie zdążył, niech pluje sobie w brodę.

LadyM, Sznurek możesz sama kupić.


  PRZEJDŹ NA FORUM