Oswajanie zdziczałej kozy - proszę o rady.
Ja do niedawna miałam problem z młodym koziołkiem.Kupiłam go,gdy miał prawie pół roku.Miałam mieć koziołka "od małego",ale nie wyszło,więc na szybko szukałam zastępcy.
Teraz koziołek ma 1rok i miesiąc.Jeszcze 2miesiące temu myślałam,że już zostanie taki dzikus.Matrixy na ścianach,wyskakiwał przez drzwi boksu,gdy tylko próbowałam się zbliżyć.Normalnie takiego dzikusa jeszcze nie widziałam.Siedziałam w obórce po 2-3godz,próbowałam do niego podchodzić ze smakołykami,miskę z jedzeniem kłaść i odchodzić w tył.......Próbowałam praktycznie wszystkiego.no i nic.Jak był wypłosz,tak był wypłosz.
Pomyślałam,że coś musi być nie tak,że on taki dziki cały czas jest.No i wtedy przypomniało mi się jak było z poprzednim kozłem alpejskim(ten z kolei kupiony jako dorosły),przeciwieństwo młodego.
Reniu-dorosły kozioł wyczuwał mój strach i wtedy pokazywał swoją wyższość.
Bingo-teraźniejszy kozioł,bał się.No i doszłam do wniosku,że wina leży po mojej stronie.Zawsze,gdy podchodziłam,czy szłam do Bingo,to robiłam to jakby się "czając",chciałam zrobić to powoli,żeby się nie bał.No,a tu było odwrotnie,on się bał,gdy wyczuwał moją niepewność.On wystraszył się i matrixa na ścianie fiknął,to ja krok w tył,bo za blisko widocznie podeszłam i tak w kółko.
Zaczęłam podchodzić pewnie,wyciągając rękę,nie "czaiłam się",robiłam to zdecydowanie,ale nie gwałtownie,podchodziłam pewnie,nie tak powoli jak robiłam to wcześniej itd.
Teraz Bingo coraz częściej podchodzi do mnie,tak,że ja nie muszę podchodzić do niego.Trawę trzymam w ręce,ale nie na wyciągnięcie,ręka zgięta w łokciu.Tak,żeby podszedł bliżej mnie skoro chce trawkę,czy inny smakołyk.Tak,że każda koza jest na tyle inna,że trzeba ją dobrze "wyczuć",żeby wiedzieć jak z nią postępować.Mi niestety zajęło to kilka miesięcy,o wiele za długo smutny


  PRZEJDŹ NA FORUM