Wędliny
Ja jestem mięsożerca średnim, tzn. mięsa nie jem, bo mi nie służy, ale przygotowuję je dla domowników.
Osobiście nie zabiję żadnego stworzenia domowo wyhodowanego i jedne jakoś bardziej w/g mnie są do zjadania, inne mniej. Tzn. kozina owszem, ale nie z mojego koziołka. taka palma jakaś. Nie jadłabym tez domowhodowanych królików. Ale królika w ogóle też nie, choć pyszny ponoć, bo wygląda kotem.
Natomiast powszechnie wiadomo, że większość zwierząt hoduje się po to, żeby je zjeść. A jak już mają być zjedzone, to lepiej gdy są pozbawione życia w humanitarny sposób, niż w rzeźni. I wcześniej utrzymywane w dobrych warunkach. Ze względu na nie, jak i ze względu na to, że jesteśmy ludźmi.


  PRZEJDŹ NA FORUM