Psy w obejściu
Przemek, jak wieje -pada-grzeje właścicielowi, to raczej psu tak samo. Moim czasem bardziej niż mnie wieje-pada-grzeje i mniej sa skłonne do łażenia podczas wrednej pogody niż ja.Czarna czasem jak pada, to wystawi nos za drzwi i natychmiast wraca. Bo ja mieszkam na wsi, ale psy mam jakby blokowe. Tyle, że więcej miejsca nieco mają niż w bloku. No, duże nieco. Na zewnątrz przebywaja tylko ze mną.
Z powodu pewnych historycznych zaszłości mamy parcelę nieogrodzoną i pies luzem na zewnatrz nie ma racji bytu. Jeden tylko był taki znajdek -Łatek, który się z podwórza na krok nie ruszył.
A teraz mam mieć leonbergera na przechowanie i muszę mu kawałek zagrodzić. I to oczywiście nie może być kojec, tylko taki kawałek, żeby się miał gdzie rozpędzić.

Co do reszty, to zgadzam się w całości z WBP. Tyle, że psy do maleńkiego mieszkanka w bloku powinny być wybierane jakoś z sensem. Bo np. 3 suki hodowlane goldena w mieszkaniu jednopokojowym 30metrowym to lekka przesada. W centrum miasta na ogół nie ma możliwości puścić psa żeby się wybiegał. I rozsądny właściciel nie puszcza, bo jest to niebezpieczne dla psa i reszty.

Poza tym mieszkając w mieście i pracując w korporacji, gdy się jest 12 godzin poza domem nie powinno się nawet myśleć o posiadaniu psa. Chyba, że 2 jorki, które załatwiają się do kuwety. 2-bo jeden umarłby z samotności.


  PRZEJDŹ NA FORUM