Inne zwierzęta w naszych gospodarstwach
Ja miałam z krowami do czynienia przez kilkanaście lat. I dziękuję, więcej nie chciałabym powtarzać tego doświadczenia.
Pierwsza krowa, na która nastałam była jak baranek, mięciutko si,e doiła i bez problemowo - można było pod nią leżeć i bezpośrednio z cyca. I całe szczęście, z etak było, bo pewnie bym się w innym wypadku za krowy nie wzięła. Potem nastała druga, "przybyła" - krowa jak szafa, wielka i beznadziejna. Tam gdzie stała tam fajdała i się w to kładła, wiecznie upaprana w g..nie. Dojenie to była walka -czyje nawierzchu. Po drugim cielęciu coś jej odbiło i "nie puszczała" mleka. Czuło się, sięgając ręką, jak "wciąga wymię. Parę kropel do skopka, przerwa, potem znowu. A potem się kładła na tym wielkim niezdojonym wymieniu i leżała w kałuży mleka. Wymię było zdrowe. Latał weterynarz. Dawał zastrzyki. Po zastrzyku puszczała, wiadro mleka było, ale i tak do wylania, bo zastrzyk. Niestety -poszła na mięso.
Poza tym ten zapach. Jednak wolę kozy, jak wchodzę do obórki nie ma żadnego specyficznego zapachu.Żadna się w g..no nie kładzie, nie wstaje potem z ulepionym zadem i cyckami. Kozy górą. I o ile zdrowsze mleko.


  PRZEJDŹ NA FORUM