Nasze życie na wsi
Nubirek z tymi brojlerami to nie była choroba.Zamiast grzać "kwoką",czyli tzw promiennikiem,opalamy piecykami szamotowymi.Mój facet napalił w piecu,ale dość solidnie tak,że ciepła nie wytrzymała szafka od zlewu,a zlew stał niedaleko pieca.Deska od szafki przewróciła się na piec i zaczęła się tlić.
My w tym czasie pojechaliśmy po pisklaki brojlerów.
Jak przyjechaliśmy,to pełno dymu i kurczaki leżały pozdychane-zaczadziły się.
Normalnie odechciało mi się wtedy żyć.



  PRZEJDŹ NA FORUM