Nasze życie na wsi
Draagon wiesz,nie chcę wyjść na osobę,która smęci i narzeka.Nie o to mi chodzi.
Ja nie mam wielu kóz,bo kilkanaście dorosłych.Planowałam mieć 30szt dojnych kóz,ale doszłam do wniosku,że to bez sensu.Przynajmniej w mojej okolicy.
Ciężko znaleźć tylu odbiorców mleka,gdy ma się 40 kóz dojnych.Nie piszę tu o oddawaniu mleka do mleczarni,bo z tego co słyszałam opłacalne jest to tylko przy stadzie kilkuset sztuk.
Koza daje mleko jakieś 6 miesięcy w roku.Na jesień kozy bardzo ograniczają,a nawet całkowicie przestają dawać mleko-zasuszają się.Jesień to czas rui u kóz,większość kóz co rok się zakaca.Ja zawsze kilka kóz zostawiam niezakoconych,żeby mleko mieć cały rok.No,ale wtedy tego mleka jest mało.
Tak,że zimą już mało co można na tym mleku zarobić.

Druga sprawa,wybacz,ale jakoś nie wyobrażam sobie kóz latem na głębokiej ściółce.
Latem obornika jest mniej,bo większość czasu kozy spędzają na dworze.Jednak latem obornik trzeba często wyrzucać ze względu na muchy,jak i samą pogodę.Bakterie i wirusy szybko się wtedy mogą "zagnieździć"w tym oborniku,więc głęboka ściółka latem-to dla mnie nie zdałoby egzaminu.
Są co prawda preparaty,którymi możesz sypać po ściółce (na sucho),ale na 100% nic nie działa.Preparaty na muchy?U mnie na dłuższą metę nic nie działa.No,ale ja mam wkoło sąsiadów,którzy hodują setki świń,więc much u nas w wiosce od groma.
U mnie jedynym,dość skutecznym sposobem przeciw inwazji much jest,częste wyrzucanie obornika.

Kolejna sprawa jeśli chodzi o hodowlę kóz,jak i obojętnie jakiej hodowli,to niestety,niespodziewane wydatki,choroby itd.
Tego na 100% nie da się uniknąć.Ja we wrześniu na samej hodowli brojlerów w jednym dniu byłam "w plecy"ponad 4tys zł.Myślałam,że się "potnę".Plany miałam,bo chciałam bramę do obory zrobić.Moja brama woła o pomstę do nieba.Niestety,skończyło się na planach.smutny
Jest wiele nieprzewidywanych sytuacji,na które nie zawsze mamy wpływ.No,a to przeważnie wiąże się z kosztami.
Niestety.
Mój sąsiad staruszek już zawsze powtarzał "Nie dziel skóry na niedźwiedziu,skoro on jeszcze biega".
Ten sąsiad dopiero "liczył"dochód,gdy sprzedał świniaki i pieniądze za nie miał w ręce.

Nie chcę Cię zniechęcać.Życzę Ci jak najlepiej.Spytasz pewnie"dlaczego ja mam kozy,skoro to taki "niedochodowy"interes?
Powiem Ci szczerze,że nie masz pojęcia ile razy zastanawiałam się nad tym.Nie policzę ile razy już byłam bliska sprzedaży całego stada.Chwile "deprechy"mam często już od jakiegoś roku.
Obawiam się,że nadejdzie ten dzień,że całe moje stado kozie znajdzie się w ogłoszeniu na Olx.
Na razie jeszcze mam moje kozule,ale tylko dlatego,że..........żal mi sprzedać je,bo przyzwyczaiłam się do nich jak głupia.Miałam powiększyć stado,a zmniejszyłam.Jak dobrze pójdzie,to zostanę przy kilkunastu sztukach.
No,ale nie jestem pewna,czy nie zmniejszę liczby kóz do 10szt.
No,albo sprzedam całość.
Naprawdę znaleźć stałego,czy stałych odbiorców,którzy biorą mleko,czy przetwory kozie cały rok,graniczy u mnie w rejonie z cudem.
Zasada jest taka,późna wiosna i lato,to dużo mleka(po wykotach i odstawieniu małych),a klientów mało,bo konkurencja też w tym czasie ma dużo koziego mleka.Jesień,zima,wczesna wiosna-mleka niedużo,a klientów od groma,aż szlak trafia,bo kozy w tym czasie mleka dużo nie dają.
Jakby nie patrząc,cały rok człowiek w niepewności pan zielony


  PRZEJDŹ NA FORUM