serowarnia czyli, gdzie robimy nasze sery |
Ediss pisze: Witajcie, Jestem na etapie adaptacji letniej kuchni. Mam za sobą wizytę z PIW-u (Państwowa Inspekcja weterynaryjna)pana technologa. Niestety dość duży jest koszt przygotowania wzorowej adaptacji. Oprócz bieżącej wody, odpływu, dwóch zlewów, lodówek (co jest zrozumiałe) należy mieć oddzielną ubikację i szatnię. Jednak szykuje się prawdopodobnie zmiana w tym zakresie. Do dojrzewania serów mam "świeżą" piwniczkę i tylko... mleka coraz mniej. Jednak, wracając do serowarni to z doświadczenia wiem, że dla mojej własnej wygody "wyprowadzenie" serowarni do oddzielnego pomieszczenia będzie zbawieniem. ![]() O tak,dla mnie też oddzielne pomieszczenie byłoby zbawienne ![]() W kuchni na szafce stoją garnki pozakrywane pokrywkami z mlekiem,które się kwasi na twaróg. Tak,że niestety,nie mam tak,że puste blaty szafek ![]() Dużo tych serów nie robię,podobnie jak koleżanka,do 1kg dziennie.Nierzadko o wiele mniej,bo mleko to ktoś bierze,to u nas zużywamy. No,a raczej budować serowarni nie będę,bo redukuję i na jakiś czas (może na stałe,jeszcze nie wiem)zmniejszam ilość kóz,więc mleka też będzie mniej. |