Ludzie, kozy i ...
U mnie jest podobna sytuacja. Wszyscy chętnie przychodzą, oglądają i jeszcze chętniej próbują. Bywali też i tacy którzy pojawiali się niemal dzień w dzień podczas dojenia ale mieć własną kozę to przecie wstyd. W mojej zagrodzie i owszem bo jestem przybłędą – obcym ale u siebie w gospodarskim obejściu !!! Nawet kur już nie trzymają co jest wg mnie zgrozą. Pojawił się jednak promyczek nadziei. Właśnie w tym roku młody wżeniony w okolicę facio gdy spróbował serka i mleczka natychmiast zamówił młodą kózkę i nawet nie mrugnął okiem na sporą cenę. Jeszcze niedawno miał krowy a tu proszę przychodzi po porady i jest szczęśliwy.


  PRZEJDŹ NA FORUM