Pierwsza koza - zestaw pytań od laika :)
U mnie możliwość wglądu w sytuację na zewnątrz daje skutek odwrotny, zwłaszcza, jak tam faktycznie coś się dzieje. Koza się wierci, wspina, czasem się boi, jak coś stuknie. Doję zawsze do karmidła pełnego i jest ok.
Wanda na początku też miała krótkie strzyki, ale takie jakieś, że dawało się złapać całą dłonią.
I jak złapię to już nie puszczam, tylko lekko otwieram pięść (doję całą dłonią). Puszczanie mi nie pasuje, bo potem znowu muszę chwytać tak, żeby za kłaki nie ciągnąć. (muszę jej przystrzyc trochę, żeby mi w rękę nie właziły)Wydaje mi się, że dojenie na "długą strugę" a mniejszą częstotliwość, jest wygodniejsze, bo mniej ruchów zaciskania i rozwierania , oraz "góra-dół" robisz ręką i to tak ręki nie obciąża.
Wandę doję dwiema rękami na raz, Andzię jedną, po jednym strzyku: jeden do końca, potem drugi i poprawka. Tak była nauczona i nie ma opcji przejść z nią na dojenie oburęczne.


  PRZEJDŹ NA FORUM