Inne zwierzęta w naszych gospodarstwach |
Mag2271 pisze: Wiem, że powinnam pozwolić jej odejść ale nie potrafię, jeszcze nie teraz. Jest ze mną 10 lat, za krótko ... Przepraszam, ale nigdy nie zrozumiem takiego myślenia... Faszerować umierającego psa sterydami w imię miłości...? To nie miłość... Moja sunia Syberian Husky dwa lata temu zachorowała na autoimmunoagresje - objawy pojawiły się z dnia na dzień, walczyliśmy 7 dni - choroba postępowała szybko i mimo dwóch transfuzji krwi i leczenia w najdroższej klinice w Warszawie, z psa uchodziło życie. 7 dnia miała już wylewy krwotoczne do jamy brzusznej, wokół krtani, płytki oddech, nie wstawała... Nie było już szans na wyleczenie. Ta suka była obecna w moim życiu w zasadzie na każdym kroku, a też żyła krótko bo zaledwie 7 lat. Ale nigdy nie wyobrażam sobie sytuacji, w której umyślnie, podkreślam UMYŚLNIE przedłużał bym zwierzęciu cierpienie w imię ulżenia samemu sobie. Lekarze na takie coś nie powinni dawać przyzwolenia. I żadne emocje, a tym bardziej miłość nie tłumaczą takiego zachowania. Bo gdybyś kochała tego psa, to nigdy nie pozwoliła byś by cierpiał, a to właśnie Ty zadajesz mu cierpienie faszerując go sterydami gdy jest w takim stanie... Przykre... Ja swoją sunie poddałem eutanazji - wyłem w lecznicy jak dzieciak, ale wiem, że zasługiwała na to by odejść nie cierpiąc, zwłaszcza w imię "miłości"... |