Poród u kozy
Występowanie problemów w trakcie porodu, porady
Po dłuższym czasie, mogę w końcu napisać co się wydarzyło z moją Balbiną.
Przyjechał miejski weterynarz i stwierdził, że objawy są takie jak przy porodzie ale za bardzo nie wie co ma zrobić wiec wziął pieniądze i na tym się skończyło. No dobra - poudawał, że się jeszcze zna :/ .
Zacząłem dzwonić po wiejskich weterynarzach i na szczęście jeden, który mieszka 60 km ode mnie, jako jedyny zgodził się na wizytę domową. Pooglądał, osłuchał, pomacał i powiedział, że jeszcze nie widział takiej aktorki i nie potrafił wytłumaczyć co się dzieje. Kazał zostawić ją w spokoju, bo koza je, pije itd. Powiedział, że jeżeli ona zdecyduje się na poród, to po prostu urodzi...
Koniec końców Balbina postanowiła urodzić dopiero dzisiaj. Na świecie pojawił się jeden brzdąc wesoły , co mnie bardzo zdziwiło, ponieważ nie należy on do ogromnych, a Balbina miała naprawdę wielki brzuch. Niestety nie mogę nigdzie znaleźć łożyska (nie wiem czy zadeptała lub może zjadła). Maluch ma już ok 4h, ładnie ciągnie matkę, jest już suchy i zwiedza teraz nowy świat. Teraz takie moje pytanie: czy to koniec czy jest szansa, że ona jeszcze dorodzi? Gdybym znalazł łożysko, to sprawa byłaby jasna, a tak chodzę do niej ciągle ale nic się nie dzieje...



  PRZEJDŹ NA FORUM