Wypadek na pastwisku
Wet nigdy nie zawadzi w takim przypadku. Jednak kop w bark gdyby był groźny już byłaby kulawizna, duszność, osowiałość itd.
W jakieś twarde kozy macie. Moje drą twarze i cierpią wręcz teatralnie. Wet myslał że, po kozie - podał zastrzyk, koze z nóg zcieło, oczy z orbit jej wyszły, wyprężyła się i wydarła. Tak bolało ( każdy zastrzyk kończy się tak samo). Po przedstawieniu wstaje sama i idzie jeść itd. To najbardziej ekstremalna reakcja. Nawet jeśli koza nie płacze i tak widać po niej ból.
Sama kilka razy wyłapałam kopniaka od konia i to chyba tylko kwestia szczęścia że, nic się nie stało. Ale wtedy byłam piękna i młoda... mój kucyk szet. W samoobronie jednym kopniakiem utulił do snu rottwailera na pół godziny.


Koń to jest zawsze tylko koń i uważać trzeba, pisałam już wielokrotnie z miłości do wszelkiego stworzenia konia z kozą razem nie trzymać.


  PRZEJDŹ NA FORUM