Nieproszeni goście w naszych gospodarstwach
Jola, ja Ci powiem "na pocieszenie", że walka ze szczurami nie jest łatwa, a zwycięstwo niepewne. Jeżeli u sąsiadów sa szczury, a Ty ,masz stodołe, trzymasz słomę, siano, zboże, to u Ciebie będą na bank. U mnie są od zawsze i od zawsze z nimi walcże. Dawniej, jak były świnie, to zdarzyło mi się oko w oko z takim bykiem spotkać - w chlewie łaził sobie po kracie. Potrafiły wygryźć dziury w betonowej posadzce. Mąż sypał potłyczone szkło i zalewał betonem - robiły następną. Wszystkie drzwi i gnojowe wrotka powygryzane. I to jedne drzwi, takie ppomiędzy chlewem a stajnią były wygryzione na środku. W stodole maja korytarze, jak krety, w klepisku.
Walczyłam z nimi cała poprzednią zimę, wiosną wyczyściliśmy z synem stodołę ze wszelkich słomowych pozostałości. Trutka porozkładana non stop. Tymczasem, jak poszłam poprzekładać wiązki słomy, latem zwiezionej, to się we dwa ze mną w chowanego bawiły wokół ostatniej wiązki, co na klepisku leżała.
Koty po stodole chodzą stadami.
Ja jestem sceptycznie nastawiona do możliwości całkowitego wytępienia tego dziadostwa "domowymi" sposobami. Mam nadzieję jedynie ograniczyć ilość wykładając trutkę. No i mam nadzieję, że u kóz ich nie ma.
Chyba, że po usunięciu zimowej ściółki, okaże się, że znów była matką głupich.


  PRZEJDŹ NA FORUM