Poród u kozy
Występowanie problemów w trakcie porodu, porady
Trochę dziwi mnie brak skurczy,parcia itd.
Jedna z moich kóz nie mogła się wykocić.Od rana była nerwowa,raz się kładła,raz wstawała,od czasu do czasu parła.
No,a że był to jeden z pierwszych porodów kozich u mnie "byłam kompletnie zielona".
Mój facet stwierdził,że skoro nic nie wychodzi,to znaczy się,że koza się jeszcze nie będzie kocić.Ok,posłuchałam go.Jednak żadnego pęcherza,czy większego śluzy nie było,a koza parła coraz częściej.Nic nie wychodziło.Dzwoniłam po weta.Wet przyjechał po 3godz diabeł
Wyciągnął zdrowego,żywego i strasznie wielkiego koźlaka.
Tak,że bardzo zastanawia mnie dlaczego Szymona koza nie prze?Czemu nie ma skurczy?
Chyba,że akcja porodowa zaczęła się,gdy Szymona nie było i koźlaki zaklinowały się w środku.
Jednak według mnie błędne jest podejście weta.Czy zbadał kozę,czy stwierdził,że koźlak/koźlaki są martwe?
W tak krótkim czasie przed wykotem spokojnie badając stetoskopem może wyczuć bicie serc koźlaków.
Druga sprawa to jeśli koźlaki są martwe,to nie powinien czekać "aż koza je urodzi",bo może urodzić,a nie musi.
Powinien zrobić cesarkę,jeśli jest pewien,że koźlaki są nieżywe.
Jeśli drogi rodne się zamknęły,to koza może tych koźlaków nie urodzić.
Im dłużej martwe koźlaki zostaną w kozie,tym większe prawdopodobieństwo zakażenia,powikłań,
Tak,że dla mnie podejście weta jest chore.
Miałam do czynienia z takim wetem,więc nie rozumiem dlaczego nie zadział.


  PRZEJDŹ NA FORUM