Poród u kozy
Występowanie problemów w trakcie porodu, porady
W lipcu kupiliśmy poniemieckie gospodarstwo. Jesteśmy mieszczuchami z umiłowaniem natury. Kozy to moja miłość. Czytam wasze forum od dwóch miesięcy.Jak to bywa w życiu, mój mąż pojechał dzisiaj po swojego tatę bo się rozchorował i zaniemógł. Zostałam sama... z Waszymi radami. Dzięki temu udało się, mam nadzieję uratować naszą Małą. Mamy dziewięć kóz i capa. Ta Mała była najsłabszym ogniwem. Maleńka, kulejąca... byli właściciele przekreślili ją. Dwa koźlątka to było dla niej zbyt wiele. Ja osuszam łzy i opiekuję się nią i maleństwem... Idę dodać jej sił do życia!!! Jutro napiszę jak minęła nam noc.


  PRZEJDŹ NA FORUM