Weterynarze
Problemy z weterynarzami, ogólne dyskusje

    monia8366 pisze:

    Co do wykonywania czynności o jakich piszesz wyżej czyli :" usuwają z dróg rodnych martwe płody albo próbują na własną rękę przekręcić źle ułożony płód " - co masz na myśli pojęcie ? Chodzi ci o doświadczenie weterynaryjne czy hodowlane z doświadczenia musowego? bo to duża różnica. Tym bardziej, że jeśli porody występują nocą żaden wet ci nie przyjedzie. Nie zerwie się z ciepłego łoża by pomóc kozie przy porodzie gdy koźlęta ułożone są nieprawidłowo. Wiele osób tutaj na forum udzielało takiej pomocy poprzez także moje rady co zrobić jak przekręcić koźlę bo nie miało wyboru. Mogły czekać jak padnie młode w łonie lub koza nie podoła. Sama osobiście znając tylko teorię udzieliłam pomocy kozie przy porodzie, nie jedna osoba by mdlała ja musiałam działać,. Iść instynktem bo koza słabła i robiło się dramatycznie. Takich przypadków trudniejszych porodów miałam u siebie ale większości pomagałam u innych. teraz pytanie czy ja mam pojęcie na ten temat? Teoretycznie nie, nie mam ale mam już pewne doświadczenie. Nie ma co się dziwić że ludzie robią takie rzeczy sami jak weterynarzom nie opłaca się przyjechać do kozy. Jaki to zarobek ? znikomy. W sumie chyba po to powstało forum. bardzo szczęśliwy

    monia8366 pisze:

    absolutnie nie mówię tutaj o osobach którym szkoda wydać na weta kilka monet by zrobił to profesjonalnie! Mówię o sytuacjach musowych kiedy walczymy o życie naszych zwierząt, tym bardziej że większość użytkowników traktuje je bardziej jak pupili niż do hodowli. Ja osobiście mam do tego podejście dość twarde, przez wiele osób słabo rozumiane. Jeśli kozioł jest rasowy z papierami uważam że warto zainwestować w jego zdrowie każdą sumę, jeśli jednak jest mieszańcem bez dobrych genów postawiłam bym na ubój.

    WildBirdPark pisze:

    Monia, pisząc o przekręcaniu płodów, miałem bardziej na myśli krowy - u kozy ni jest to tak trudne. I mówie o przypadku kiedy ludziom po prostu szkoda pieniedzy na wezwanie lekarza. W przypadku gdy nie mamy mozliwosci pomocy ze strony weterynarza to oczywiste jest ze lepiej jest próbować uratować choć jedno z nich (matke lub ciele), ale jest to trudne. Na jednym z podwarszawskich gospodarstw krów mlecznych była krowa z ciążą bliźniaczą - sam fakt że jest w ciąży bliźniaczej świadczył o tym że będą problemy. Krowa zaczęła się cielić ale niestety pierwszy cielak ułożył się w pozycji barkowej (widać głowę, przednie nogi natomiast ułożone wzdłuż ciała). Gospodarz zamiast zadzwonić odrazu, próbował sam przekręcać płód, co w tej pozycji jest naprawdę ciężkie, zwłaszcza biorąc pod uwage że w macicy było mało miejsca - wszak był tam drugi cielak. Zadzwonił po nas dopiero gdy krowa przestała przeć. To był środek dnia. Po przyjeździe cielaki już nie żyły, trzeba było je usunąć z dróg rodnych. Krowa dostała porażenia. Padła kilka dni później. Należy zaznaczyć że oba cielaki były prawidłowo rozwinięte, jeden o mniejszej wadze ale to częste w ciąży bliźniaczej. Gospodarz chciał przyoszczędzić parę groszy, bo koszt takiego przyjazdu nie jest wysoki, a stracił wysokomleczną krowę i dwie zdrowe jałówki... Przy okazji zafundował im cierpienie...


  PRZEJDŹ NA FORUM