Nasze życie na wsi
Beata, ja tylko mówię, co wiem z własnego doświadczenia. Nadejdzie taki moment, że nikt jej nie będzie pytał "co tu jest napisane", pozbieraja kartki, jak przeczytaja to dobrze, a jak nie = to wiesz sama.
Mój syn poszedł do liceum z orzeczeniem o dysgrafii, miał zalecenie w orzeczeniu, żeby wiedza sprawdzana była ustnie. Ale matematyczka, rzez całe 3 lata nie zapytała go ani razu przy tablicy. I były problemy. W podstawówce i gimnazjum startował w konkursach matematycznych, a w liceum ledwie się wybronił na państwową ocenę. Rozmawiałam z babą sama i przy dyrektorze. łgała w zywe oczy, że go pyta. Na studiach jest to samo. Nigdzie juz nie robią ustnych egzaminów. Albo test, to jeszcze bajka, albo trzeba się spisac odręcznie. Jak jest nieczytelne, to nikt nie woła studenta żeby wyjaśnił, co chciał przez te wężyki powiedzieć, tylko pała i nastepny termin, żeby wiedza była nie wiadomo jaka.


  PRZEJDŹ NA FORUM